Jak na każdej spowiedzi oprócz żalu za grzechy oczekuje się obietnicy poprawy. A jest okazja, bo ostatnio skarbówka chce od przedsiębiorców wyjaśnień, dlaczego w ostatnim czasie spadły ich zyski. To nowość, choć może nie taka niespodziewana. Gdy w listopadzie pisaliśmy w „Rzeczpospolitej", że w 2016 r. odnotowano znaczne zwiększenie strat płatników CIT – 55,4 mld zł w porównaniu z 40,8 mld zł w 2015 r. – dawano do zrozumienia, że fiskus przyjrzy się zjawisku, którego wtedy nie potrafiono wyjaśnić. Fiskus bywał już wyczulony na wykazujących straty. Teraz idziemy krok dalej i przedsiębiorcy będą tłumaczyć, czemu mniej zarobili.

Czytaj także: Firmy do spowiedzi. Grzech: za małe dochody

Może warto potraktować takie zaproszenie do wyjaśnień jako szansę i spróbować przekonać fiskusa, że to był po prostu gorszy rok w biznesie, a nie kreatywna księgowość. I wskazać problemy, z jakimi borykała się firma. Nie trzeba przybierać lichego i durnowatego wyglądu, tylko po prostu przyjść na wezwanie. Warto spróbować, bo ostatnio często słyszymy, że administracja skarbowa chce mieć ludzką twarz i że można się z nią porozumieć – oczywiście zgodnie z prawem i etyką zawodową. Tym bardziej że odrzucających zaproszenie czeka wątpliwa przyjemność całościowego prześwietlania wszystkich rozliczeń.

Ale są i wątpliwości. Czyżby wdrożony już Jednolity Plik Kontrolny dawał za mało informacji i trzeba żądać dodatkowych wyjaśnień, a władza skwapliwie przesuwa granice swych uprawnień? Oby tylko nie skończyło się na tym, że firmy będą zawyżać dochód, by uniknąć wezwania. Chyba że chodzi właśnie o to, by według oficjalnych danych biznes miał się wciąż lepiej i lepiej. Ale nie wierzę, by ktoś chciał fałszować statystyki.

Czytaj także:

Mniejszy dochód nie oznacza niedozwolonej optymalizacji