Planowane przez Prawo i Sprawiedliwość zmiany w podatku dochodowym od osób prawnych dotyczą zagranicznych spółek, w których krajowy podmiot ma co najmniej 25 proc. udziałów. Do przepisów o tzw. zagranicznej spółce kontrolowanej (ang. controlled foreign corporation – CFC) ma dojść jeszcze jeden: o obowiązku ujawniania jej „kontaktów i stosunków gospodarczo-handlowych". Ma to dotyczyć powiązań zarówno między krajowym podmiotem a tą spółką, jak też między spółką i innymi osobami z nią powiązanymi.
Projektowane przepisy przewidują też ujawnianie dokumentów potwierdzających wysokość dochodu CFC. Polskie władze skarbowe zyskają też prawo do zlecenia biegłym rewidentom z kraju rejestracji tej spółki, by przebadali jej dokumenty. Według projektu podatnik będzie musiał ujawniać dokumenty na każde żądanie fiskusa.
W uzasadnieniu nie wskazano szczegółowo, dlaczego taki obowiązek ma być wprowadzony. Zaznaczono jedynie, że na podstawie udzielonych informacji organ podatkowy będzie mógł określić wysokość opodatkowania. W części ogólnej uzasadnienie mówi o konieczności zwalczania unikania podatków, szczególnie poprzez transfer zysku za granicę. Wiele razy powtórzono też argument o „braku systemowych rozwiązań" zapobiegających ucieczkom od podatków przez międzynarodowe struktury.
Co w praktyce może oznaczać wdrożenie takich przepisów? Zdaniem Anny Wcisło, menedżera w zespole podatkowym Crido Taxand, zmiany idą w kierunku szczegółowej infiltracji podatników. Jej zdaniem projektowanemu rozwiązaniu daleko do precyzji.
– Nie wiadomo, co dokładnie oznacza sformułowanie „kontakty i stosunki gospodarczo-handlowe", a także dlaczego organ pyta o te kontakty i stosunki spółki zagranicznej i podmiotów z nią powiązanych – zauważa Anna Wcisło. Jej zdaniem ze względu na to, że fiskus mógłby żądać takich informacji od wszystkich bez wyjątku firm posiadających zagraniczne spółki zależne, może to oznaczać dla nich bardzo duże obciążenie administracyjne.