To sedno oświadczenia, w którym Józef Iwulski, od 4 lipca faktycznie kierujący Sądem Najwyższym, wyjaśnia swą rolę w sądownictwie stanu wojennego.
Wskazuje, że jako podporucznik rezerwy po studiach prawniczych, a następnie sędzia cywilny SR dla Krakowa-Podgórza, po wprowadzeniu stanu wojennego został powołany do służby wojskowej w Wojskowym Sądzie Garnizonowym w Krakowie, gdzie jako sędzia orzekał przez sześć miesięcy od lipca lub sierpnia 1982 r. do końca grudnia 1982 r., a być może do 31 stycznia 1983 r. Orzekał w różnych sprawach wojskowych, np. o samowolne oddalenia, a najwięcej w sprawach o porzucenie pracy w zakładach zmilitaryzowanych.
Z tego, co pamięta, orzekał w jednej sprawie politycznej, w której orzeczono bezwzględne więzienie (wyrok z 3 grudnia 1982 r. SoW 722/82).Skazano cztery osoby za przestępstwo z art. 48 dekretu o stanie wojennym, tj. rozpowszechnianie nielegalnych wydawnictw, a jedną osobę sąd uniewinnił. Prezes Iwulski podkreślił, że do wyroku złożył zdanie odrębne, w którym był za uniewinnieniem wszystkich, chciał stosowania ustawy łagodniejszej i twierdził o braku dowodów popełnienia czynu, ale został przegłosowany. Nie wyklucza, że w innych sprawach mógł orzekać „w postanowieniach incydentalnych, np. o przekazanie sprawy do innego sądu".
O sprawie SoW 722/82 przypomniał kilka dni temu w telewizji Marian Stach, działacz opozycyjnej KPN, skazany przez Sąd Warszawskiego Okręgu Wojskowego na trzy lata bezwzględnego więzienia. Ale na stronach IPN są jeszcze cztery inne sprawy z tego okresu przeciw opozycji i działaczom „Solidarności", w których orzekał sędzia podporucznik Józef Iwulski – a nie ma jak dotąd śladu, by był inny sędzia o tym nazwisku.
Prawnicy, których pytała „Rz", są zgodni, że ze względu na wysokie stanowisko prezes Iwulski powinien wyjaśnić te kwestie.