Polski budżet boleśnie trafiony rykoszetem wojny w Ukrainie. Deficyt i dług

Duże wydatki na zbrojenia i na łagodzenie skutków kryzysu energetycznego finansujemy niebezpiecznym wzrostem deficytu i długu.

Publikacja: 23.02.2024 03:00

Pomoc dla uchodźców z Ukrainy była jednym z czynników, które odbiły się na wzroście deficytu budżeto

Pomoc dla uchodźców z Ukrainy była jednym z czynników, które odbiły się na wzroście deficytu budżetowego Polski

Foto: T. Jastrzębowski/REPORTER

O ile jeszcze w 2021 r. deficyt w finansach publicznych wynosił jedynie 1,9 proc. PKB, o tyle na koniec 2023 r. mógł skoczyć do nawet 5,6 proc. PKB. Wobec tego już wiosną br. Bruksela rozpocznie wobec nas procedurę nadmiernego deficytu. Również na 2024 r. rząd zaplanował niemal równie dużą dziurę w kasie państwa, czyli 5,1 proc. PKB.

Dodatkowym problemem jest fakt, że na rynkach finansowych musimy pożyczyć rekordowo wysokie kwoty, co może skończyć się przeceną polskiego długu czy nawet kryzysem fiskalnym.

Czytaj więcej

Paweł Kowal: W naszym interesie jest, by Ukraina szybko weszła do UE

Na zbrojenia dwa razy więcej

Skąd ten deficyt? – To wprost efekt wojny w Ukrainie i naszych potężnych wydatków na modernizację armii, niwelowanie skutków kryzysu energetycznego i pomocy uchodźcom z Ukrainy – zaznaczył Andrzej Domański, minister finansów, w ostatnim wywiadzie dla Business Insider.

– Gdybyśmy wydawali na zbrojenia tylko tyle, ile inne kraje UE, będące członkami NATO, do tego odjęli wydatki dotyczące uchodźców i szoku energetycznego, to mielibyśmy deficyt poniżej 3 proc. PKB – stwierdził minister.

W tej grupie wydatków największe dotyczą oczywiście bezpieczeństwa militarnego. We wrześniu minionego roku ówczesny premier Mateusz Morawiecki, prezentując projekt budżetu na 2024 r., podał, że na obronność pójdzie ok. 160 mld zł, czyli 4,2 proc. PKB. Gdyby na ten cel przeznaczyć tyle, ile średnio w poprzednich latach, czyli ok. 2 proc. PKB, nakłady na armię wyniosłyby ok. 75 mld zł, a więc o ok. 85 mld zł mniej.

Kosztowny szok cenowy

Dużą pozycję stanowią również koszty niwelowania skutków kryzysu energetycznego. W reakcji na drastyczny wzrost cen gazu, energii elektrycznej, węgla, itp. rząd zamroził ceny energii dla gospodarstw domowych i innych odbiorców wrażliwych. Większość kosztów tego programu miały pokryć specjalne opłaty na Fundusz Wypłaty Różnicy Cen od tych przedsiębiorstw, które na wzroście cen surowców skorzystały. Koniec końców okazało się, że wpłaty wyniosły ok. 10 mld zł, a ciężar finansowania całego programu, szacowany na ok. 50 mld zł, spadł na barki publicznej kasy.

Z kolei pomoc dla ukraińskich migrantów w Polsce, finansowana z Funduszu Pomocy, to nakłady rzędu 0,5 proc. PKB, choć z drugiej strony pracujący u nas Ukraińcy płacą składki i podatki. Więc trudno oszacować, jaki jest tu koszt netto.

Rząd nie zadbał o bezpieczeństwo finansowe

Następstwa wojny będą obciążać nasze finanse przez dłuższy czas, choćby ze względu na to, że program wsparcia sił zbrojnych jest rozłożony na kilka lat – zaznaczają ekonomiści. Pytanie jednak, czy dobrym pomysłem jest finansowanie tych kosztów przez deficyt i wzrost długu?

– Oczywiście, że nie – komentuje Piotr Bielski, ekonomista Santander Bank Polska. – Podejście rządzących w tej kwestii było niewłaściwe od samego początku. Po wybuchu wojny wiadomo było, że musimy się przygotowywać na większe wydatki w zakresie zbrojeń, ale też na edukację i zdrowie, w związku z napływem migrantów, co wymagało dyscypliny fiskalnej. Ale pierwszą reakcją rządu było sypnięcie pieniędzmi dla gospodarstw domowych, w postaci transferów, co tylko zwiększyło deficyt – mówi Bujak.

– Nie można zwalać całej winy za wysoki deficyt na wojnę. W sytuacjach kryzysowych liczy się nie tylko bezpieczeństwo militarne, równie ważne jest też bezpieczeństwo finansowe. Rząd PiS zupełnie o to nie dbał, narażając finanse państwa na duże ryzyko – komentuje również Sławomir Dudek, założyciel Instytutu Finansów Publicznych.

Ekonomiści wyliczają, że błędem była obniżka podatków PIT już po wybuchu wojny czy wzrost transferów takich jak 14. emerytura. Rząd tłumaczył to przykładowo ochroną gospodarstw domowych przed inflacją, ale to także świetne prezenty wyborcze.

– Zadłużenie państwa dochodzi do progu 60 proc. PKB. Jeśli przekroczymy ten poziom, rynki finansowe mogą zacząć traktować nas inaczej, a rentowności obligacji, już obecnie wysokie, mogą jeszcze wzrosnąć. Potrzebna nam jest debata, jak sfinansować konieczny wzrost wydatków na armię bez wzrostu deficytu i długu – podkreśla Dudek.

Finanse coraz mniej przejrzyste

– Bezpieczeństwo militarne jest wartością, która ma duże znaczenie dla większości Polaków, więc zgadzamy się ponosić tu dodatkowe koszty – komentuje też Marcin Zieliński, główny ekonomista Fundacji FOR. – Ale nie można zapomnieć o bezpieczeństwie ekonomicznym. Jego podstawowymi elementami są zrównoważone oraz transparentne finanse publiczne, na dziś nie spełniamy ani jednego z tych warunków – podkreśla.

Zieliński przypomina, że Polska ma obecnie jeden z najwyższych deficytów w UE, a od wybuchu wojny przejrzystość finansów, już wcześniej fatalna, jeszcze się pogorszyła. Powstało kilka nowych funduszy pozabudżetowych, gdzie rząd wypycha swoje wydatki, a które pozostają poza kontrolą parlamentu.

Dodatkowo, w przypadku Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych, który ma być głównym instrumentem wzrostu wydatków na armię, większość informacji została utajniona. O tym, że rekordowo duży kontrakt na zakup sprzętu wojskowego w Korei ma być finansowany z kredytu udzielonego przez… koreańskie banki, dowiedzieliśmy się z tamtejszych mediów. Warto dodać, że dla zwiększenia linii kredytowej dla Polski konieczna jest zmiana prawa w Korei, co oznacza publiczną dyskusję na ten temat. W Polsce minister finansów Andrzej Domański zapowiada działania na rzecz przywrócenia przejrzystości finansów publicznych, ale dodaje, że w „przypadku Funduszu Modernizacji Sił Zbrojnych informacje pozostaną ograniczone”.

O ile jeszcze w 2021 r. deficyt w finansach publicznych wynosił jedynie 1,9 proc. PKB, o tyle na koniec 2023 r. mógł skoczyć do nawet 5,6 proc. PKB. Wobec tego już wiosną br. Bruksela rozpocznie wobec nas procedurę nadmiernego deficytu. Również na 2024 r. rząd zaplanował niemal równie dużą dziurę w kasie państwa, czyli 5,1 proc. PKB.

Dodatkowym problemem jest fakt, że na rynkach finansowych musimy pożyczyć rekordowo wysokie kwoty, co może skończyć się przeceną polskiego długu czy nawet kryzysem fiskalnym.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Budżet i podatki
Luka VAT skoczyła do 15,8 proc. Runął mit Morawieckiego o cudzie VAT-owskim?
Budżet i podatki
Polska w piątce krajów UE o najwyższym deficycie. Będzie reakcja Brukseli
Budżet i podatki
Ponad 24 mld zł dziury w budżecie po I kwartale. VAT w górę, PIT dołuje
Budżet i podatki
Francja wydaje ciągle za dużo z budżetu
Budżet i podatki
Minister finansów: Budżet wygląda całkiem dobrze