„Opadające liście”. Zawsze jest szansa na odbicie się od dna

„Opadające liście” nagrodzone przez jury w Cannes to film o sile nadziei.

Publikacja: 12.02.2024 03:00

Alma Pöysti i Jussi Vatanen jako bohaterowie „Opadajácych liści”, już w kinach

Alma Pöysti i Jussi Vatanen jako bohaterowie „Opadajácych liści”, już w kinach

Foto: mat. pras.

67-letni fiński reżyser Aki Kaurismäki jest w europejskim krajobrazie filmowym osobą wyjątkową. Bohaterami jego filmów są z reguły bardzo zwyczajni ludzie. Ci, którzy często nie mają niczego i żyją wśród tych, którzy mają niewiele więcej.

Samotni, niewiążący końca z końcem, trwają gdzieś z dala od hałasu wielkiego świata, często w szarym, nieciekawym otoczeniu. Oni mieli mniej szczęścia od innych: nie urodzili się w zamożnej rodzinie, nie skończyli dobrej szkoły, nie mieli dość siły, żeby przedzierać się przez świat. Czasem też uchodźcy, którzy w Europie szukają szansy na nowe życie.

Czytaj więcej

Na co pójść do kina przed walentynkami? Różne oblicza miłości na dużym ekranie

Świat prostych ludzi

Fin zna świat prostych ludzi. Zanim zaczął ze starszym bratem Mikim pracować przy filmach, zarabiał jako pomywacz i listonosz. Dziś też siada w knajpie na przedmieściu i gada z ludźmi, którzy często zapijają nieudane życie. Czasem się zagubią, ale są ciepli, lojalni, a Kaurismäki jest im wierny. Będzie obserwował, jak próbują podnieść się z dna i budować nowe życie.

Tacy są bohaterowie „Opadniętych liści”. Kobieta pracuje w sklepie, potem samotna wraca do skromnego mieszkania. Traci pracę, gdy bezdomnemu pozwala wziąć kilka przeterminowanych kanapek i sama też wynosi jedną w torebce. A regulamin każe takie produkty wyrzucić do śmietnika.

Mężczyzna z kolei tyra na budowie, żyje w zatłoczonych kwaterach robotniczych. I pije. Za dużo. Tak naprawdę jest alkoholikiem. Kaurismäki rejestruje jego rozmowę z kolegą. „Piję za dużo”. „Dlaczego pijesz?”. „Bo mam depresję”. „Dlaczego masz depresję?”. „Bo za dużo piję”. Życie zatacza koło.

Czytaj więcej

Kaurismäki, Vermeer, Hopper. Grażyna Torbicka zaprasza na festiwal Dwa Brzegi

Kobieta i mężczyzna pierwszy raz zobaczą się przypadkiem w klubie karaoke. Oboje należą do tych, którym nikt niczego nie przyniesie na tacy. A jak gdzieś spotkają człowieka, którego mogliby pokochać, zgubią kartkę z jego telefonem. Ale gdy znów się zobaczą, tęsknota wróci.

Teraz ma być inaczej. On dla niej rzuci nałóg. Ona znów uwierzy. Przygotuje kolację. Jednak mężczyzna nie przyjdzie. Szansą na uczucie staje się dla kobiety pies. Wdzięczny, wierny, zawsze kochający. Już tylko jemu potrafi zaufać. Ale kobieta dowie się, że mężczyzna po drodze do niej wpadł pod pociąg, leży w szpitalu, w śpiączce.

W „Opadniętych liściach” bohaterowie nie wygrają fortuny na loterii. Ale może odnajdą siebie? Może spróbują znów drugiej osobie zaufać? Tylko tyle i aż tyle.

Artysta z empatią

Twórcy różnych krajów rejestrują dzisiejszą frustrację i agresję prowadzące do tragedii i patologii. Kaurismäki pokazuje, że życie jest silne i nie wolno tracić nadziei. W „Opadniętych liściach” jest spojrzenie na los ludzi, którym wiatr wieje w oczy, społeczny problem zepchnięcia na margines i bezlitosnego wyzysku słabszych. A z radia bezustannie sączą się tu komunikaty o wojnie w Ukrainie, o ostrzelaniu szpitala w Mariupolu i kolejnych ofiarach rosyjskiej agresji. Bo Kaurismäki przypomina, że niedaleko za fińską granicą, ale też za granicą polską i krok od zachodniego, sytego świata – wciąż giną ludzie.

Proste kino Akiego Kaurismäkiego nie zdobywa Oscarów. Kochają go europejskie festiwale, ale ich też nie wygrywa. Raz wywiózł z Berlina Srebrnego Niedźwiedzia za reżyserię „Po tamtej stronie”, raz dostał w Cannes nagrodę jury za „Człowieka bez przeszłości”. Taki sam laur przyniosły mu „Opadające liście”.

Kaurismäki nigdy nie dał się wciągnąć w świat pełen blichtru. W lekko pogniecionych spodniach i zwyczajnej marynarce nie zważa na etykiety. Potrafił tańczyć na canneńskich schodach, w Berlinie nie był w stanie wyjść na scenę po statuetkę. Cóż, sam ma słabości. Wszyscy wiedzą, że Aki Kaurismäki często bywa na rauszu.

A jednocześnie to najwspanialszy człowiek, którego można spotkać na festiwalowych szlakach. Kocha go jego ekipa, z którą współpracuje niezmiennie od lat 80., dziennikarze wybaczają mu odwołane wywiady. Może dlatego, że ma w sobie tyle empatii. I wiarę, że opadnięte liście może jeszcze poderwać wiatr i pofruną one ku swojemu małemu szczęściu.

67-letni fiński reżyser Aki Kaurismäki jest w europejskim krajobrazie filmowym osobą wyjątkową. Bohaterami jego filmów są z reguły bardzo zwyczajni ludzie. Ci, którzy często nie mają niczego i żyją wśród tych, którzy mają niewiele więcej.

Samotni, niewiążący końca z końcem, trwają gdzieś z dala od hałasu wielkiego świata, często w szarym, nieciekawym otoczeniu. Oni mieli mniej szczęścia od innych: nie urodzili się w zamożnej rodzinie, nie skończyli dobrej szkoły, nie mieli dość siły, żeby przedzierać się przez świat. Czasem też uchodźcy, którzy w Europie szukają szansy na nowe życie.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Film
Cannes: Polska koprodukcja rywalizuje z filmami Coppoli, Lanthimosa i Sorrentino
Film
Festiwal w Cannes z cieniem #metoo. Mają paść poważne oskarżenia wobec gigantów
Film
Piotr Adamczyk gra mafioso. Kiedy odmawiał grania playboyów, uratowała go Ameryka
Film
Cannes 2024: Coppola, Lanthimos i „Furioza. Saga Mad Max” powalczą o Złotą Palmę
Film
Nie żyje Roger Corman, "król filmów klasy B"