„Polak” J.M. Coetzee. Don Kichot kocha panią Bovary

W „Polaku” J.M. Coetzee odnosi się też do polskości, ale to rzecz o kliszach miłości, największego mitu ludzkości.

Publikacja: 23.01.2024 03:00

J.M. Coetzee na Malta Festival Poznań 2012. W 2006 r. odwiedził Czarnylas, gdzie urodził się jego pr

J.M. Coetzee na Malta Festival Poznań 2012. W 2006 r. odwiedził Czarnylas, gdzie urodził się jego pradziadek

Foto: Maciej Zakrzewski/ Malta Festival Poznań 2012

Na wieść o tym, że J.M. Coetzee wydał książkę „Polak”, mogliśmy poczuć szansę na narodową dumę, bo przecież noblista napisał o Polaku.

To jednak emocje z gatunku, który wielokrotnie wykpiwał Witold Gombrowicz, zaś powieść o pianiście Witoldzie Walczykiewiczu koncepcji krzewienia idealnego wyobrażenia o Polakach się nie przysłuży, czym zresztą nie trzeba się przejmować. Przecież Hiszpanie nie wyklinają Coetzeego za to, że Beatriz z Barcelony, do której wzdycha Walczykiewicz, oraz inne hiszpańskie persony nie są wolne od śmiesznostek. Takie życie. Taki świat.

Globalny angielski

Hiszpanie mają zresztą wobec Coetzeego dług wdzięczności, „Polak” jest bowiem kolejną książką po „Śmierci Jezusa”, którą noblista wydał najpierw po hiszpańsku. To efekt zainteresowania językiem Cervantasa i fascynacji „Don Kichotem”. Klucz do hiszpańskiego dała pisarzowi łacina, której uczył się na studiach. Po hiszpańsku zaczął czytać poezję Pablo Nerudy i Nowy Testament.

Czytaj więcej

„El Polaco” J.M. Coetzeego. To, co okazuje się nieprzetłumaczalne

Być może również dlatego przed „Polakiem” wydał trylogię, której bohaterem jest Jezus. Po książkach podejmujących temat przemocy z postkolonialnym tłem oraz diagnozujących świat z punktu widzenia wegetarianki i feministki Elisabeth Costello Coetzee stworzył cykl o dojrzewaniu Jezusa, ale dziś. Będący oczywiście alternatywną wersją w świecie zdominowanym przez problemy migracji i wyboru kulturowych wzorców, na co rzutują różne tradycje.

Decyzja o pierwszych premierach książek po hiszpańsku jest dla noblisty formą protestu przeciwko „kolonizacyjnej hegemonii angielszczyzny". To ważne, ponieważ w najnowszej powieści Polak Witold i Hiszpanka Beatriz mają problemy, czasem zabawne, czasem dramatyczne, w nawiązaniu kontaktu – komunikują się bowiem pozornie wygodnym „globalnym angielskim”, który de facto jest przeszkodą dla prawdziwej bliskości. Tym bardziej że Polak, poprawny w gramatyce, nie radzi sobie z idiomami.

Do tego dochodzi przepaść związana z kulturą i historią. Ze wszystkim. Utrudniony jest odbiór wierszy napisanych przez Witolda dla Beatriz po polsku, które tłumaczą migranci z Polski żydowskiego pochodzenia, co nakłada dodatkowy filtr – uprzedzeń wynikających nie tylko z wydarzeń Marca ’68. Wątek kulturowych stereotypów wyraża się też w motywie odrzucenia przez Beatriz nieromantycznych w jej mniemaniu interpretacji Chopina w wykonaniu Witolda, przez co nie docenia jego oryginalności.

Podejmując zaś temat polskości, Coetzee eksploruje temat kraju swoich przodków. Pradziadek ze strony matki Baltazar Dubiel, urodzony we wsi Czarnylas w Wielkopolsce, wyjechał do południowej Afryki, zaś jego syn Albert du Biel był jednym z pierwszych pisarzy afrykanerskich.

Czytaj więcej

J.M. Coetzee : Świat nie musi być wielką rzeźnią

W „Polaku” Coetzee jest jeszcze bardziej lakoniczny niż wcześniej i przy pierwszej lekturze może irytować. Jednak w prosty sposób opowiadana historia, której kolejne akapity są numerowane jak ewangelia, aż kipi od wieloznaczności, skrywanych emocji i kulturowych odniesień. W imionach bohaterów znajdziemy zapowiedź reinterpretacji historii miłosnej m. in. Dantego i Beatrycze z „Boskiej komedii".

Ponad 70-letni polski pianista, który przybywa do Barcelony na zaproszenie towarzystwa muzycznego, przypomina też Don Kichota. Dziwak żyjący we własnym świecie, zaczyna traktować dobiegającą pięćdziesiątki, lecz wciąż piękną Beatriz jak kobietę, która może zbawić go swoją miłością. Ona zaś, wychowawszy dzieci, zdradzana przez męża, pozornie tylko zachowuje się nielogicznie: najpierw odrzucając przygodę, ale potem wchodząc w nią jak pani Bovary Gustawa Flauberta, jeden z punktów odniesienia w powieści Coetzeego „Hańba”.

Polak Przeł. Aga Zano, Znak, Kraków 2024

Polak Przeł. Aga Zano, Znak, Kraków 2024

Ponieważ noblista uwielbia spiętrzać motywy, Witold i Beatriz spotykają się w domu jej męża na Majorce, gdzie pianistę zaproszono na festiwal chopinowski. Zaczyna działać legenda romansu Fryderyka Chopina i George Sand.

Pycha i próżność

Witold i Beatriz do siebie nie pasują, a jednak opowieść wchodzi w fazę gabinetu literackich luster, gdzie królują marzenia – ów uwznioślający życie rodzaj spojrzenia na siebie i innych, który nakazuje podążać drogą słynnych bohaterów. Pod wpływem obyczajowych klisz, ale też z tęsknoty do miłości, ludzie godzą się na cierpienia i śmieszność, co Coetzeego zachęca do stosowania absurdalnego komizmu. Szczególny to sposób pokazywania największego mitu, jakim dla ludzkości jest miłość, ale takie bywa życie, w którym ogromną rolę gra przypadek, a jeszcze większą nasze dywagacje o jego znaczeniu i płynące z tego wnioski.

Zwłaszcza w przypadku Beatriz. Przecież zdaje sobie sprawę, że miłość jest przeromantyzowana, zaś jej święta i codzienność często błahe i groteskowe – jak wtedy, gdy w czasie aktu miłosnego myśli o zakupach. A jednak znosi ciężar starego kochanka. Zaś udając oschłość, ma ukryte pretensje, że nie była adorowana, tak jak tego oczekiwała. Mamy więc książkę o pysze mężczyzn, którzy z próżnymi kobietami załatwiają swoje potrzeby wzniosłe, ale i przyziemne, gdy los ich przyciśnie.

Czytaj więcej

Malta Festival: John M.Coetze to najwaźniejszy pisarz świata

Przez czyściec romansu bohaterów Coetzee przeprowadził też chyba własne doświadczenia związane ze spotkaniami autorskimi, kiedy, być może, okazał się wobec adorujących go pań sam dla siebie śmieszny. Witold ironizuje, że ciągle mylą go ze szwedzkim aktorem Maxem von Sydowem, a to Coetzee jest do niego podobny.

„Polaka” można też czytać jako fantazję o tym, co by było, gdyby Coetzee urodził się w Polsce. Trudno mówić choćby o hipotetycznej dumie, a przecież noblista był u nas kilkakrotnie. Witold „na wzmiankę o dobrym papieżu Janie Pawle Polaku reaguje z rezerwą”. Polska przeszłość to II wojna światowa i wstręt do Rosji. Kuchnia? Kapusta i kaszanka. Do tego mało słońca. Gdy Beatriz wyprawia się po napisane dla niej wiersze, okazuje się, że jej Dante mieszkał w brzydkich blokach.

Możemy narzekać, ale właśnie w blokowisku Kieślowski, w wielu kwestiach przypominający Coetzeego, nakręcił „Dekalog”, w tym „Krótki film o miłości”.

Na wieść o tym, że J.M. Coetzee wydał książkę „Polak”, mogliśmy poczuć szansę na narodową dumę, bo przecież noblista napisał o Polaku.

To jednak emocje z gatunku, który wielokrotnie wykpiwał Witold Gombrowicz, zaś powieść o pianiście Witoldzie Walczykiewiczu koncepcji krzewienia idealnego wyobrażenia o Polakach się nie przysłuży, czym zresztą nie trzeba się przejmować. Przecież Hiszpanie nie wyklinają Coetzeego za to, że Beatriz z Barcelony, do której wzdycha Walczykiewicz, oraz inne hiszpańskie persony nie są wolne od śmiesznostek. Takie życie. Taki świat.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Literatura
Nie żyje Paul Auster
Literatura
Mróz, Bonda, Chmielarz, Puzyńska, Stachula, Masterton – autorzy kryminałów na Targach VIVELO
Literatura
Dzień Książki. Autobiografia Nawalnego, nowe powieści Twardocha i Krajewskiego
Literatura
Co czytają Polacy, poza kryminałami, że gwałtownie wzrosło czytelnictwo
Literatura
Rekomendacje filmowe: Intymne spotkania z twórcami kina
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił