Ostatnie lata to czas wielu kryzysów: pandemii, wojny w Ukrainie, napięć geopolitycznych czy też coraz bardziej widocznych skutków kryzysu klimatycznego.
Widać wyraźnie, że rozwój to nie sam wzrost PKB i że oceniając, go trzeba poza PKB wyjść. Trafnie wyraził to już w 1968 r. Robert Kennedy, wskazując, że miernik ten „nie odzwierciedla stanu zdrowia naszych dzieci, jakości ich wykształcenia i radości, jaką daje im zabawa. Nie opisuje piękna poezji, trwałości naszych małżeństw, poziomu intelektualnego debaty publicznej czy poczucia integralności naszych urzędników państwowych. Nie mierzy naszej odwagi i mądrości, wykształcenia, empatii, oddania dla kraju. Krótko mówiąc, mierzy wszystko z wyjątkiem tego, co decyduje o tym, że warto żyć”. Zatem fundamentalne znaczenie ma potrójnie zharmonizowany rozwój społeczno-gospodarczy, obejmujący wzrost bogactwa, ale też postęp społeczny i ekologiczny.