Adam Noga: Pokusa wazeliniarstwa

Wbrew pozorom monopol i własność państwowa nie są korzystnym rozwiązaniem dla żadnego przedsiębiorstwa, a tym bardziej dla organów państwa i polityków, którzy go kreują lub pozwalają kreować.

Publikacja: 15.03.2024 03:00

Adam Noga: Pokusa wazeliniarstwa

Foto: mat. pras.

W latach 70. XX wieku grupa polskich ekonomistów – m.in. Leszek Balcerowicz, Władysław Balicki, Janusz Beksiak, Urszula Grzelońska, Jan Lipiński, Adam Lipowski, Stanisław Nowacki i Krzysztof Porwit – opisywała zjawisko, które nazwano w literaturze światowej moral hazard, czyli pokusa nadużycia. Polegało ono np. na tym, że – w socjalizmie, czyli w gospodarce tzw. planowej – duże przedsiębiorstwa państwowe nie dawały się skutecznie regulować, ponieważ wykorzystywały przewagę informacyjną nad organami rządowymi (tzw. asymetrię informacji) i praktycznie mogły bezkarnie realizować swoje marnotrawne „strategie rozwojowe”.

Materiał na Nagrodę Nobla

Opis tego zjawiska w światowej literaturze przyniósł wiele Nagród Nobla w dziedzinie ekonomii. Niestety, nie znalazł się wśród laureatów żaden polski ekonomista (chyba że pochwalimy się absolwentem prawa Uniwersytetu Warszawskiego Leonidem Hurwiczem wzbogacającym jednak statystyki USA). Wielka to szkoda, ponieważ mieliśmy w Polsce przed 1989 rokiem nadmiar „bogactwa materiału badawczego” dotyczącego zjawiska moral hazard, dobrze opracowanego teoretycznie, i była wielka szansa na Nobla dla wspomnianych wyżej ekonomistów, choć na pewno nie wymarzona.

Śledząc współczesne praktyki polskich „państwowych monopoli”, ostatnio coraz drastyczniej odkrywane i nagłaśniane, można ulec wrażeniu, że znów pojawia się (nie) wymarzona szansa dla polskiej ekonomii opisania zjawiska, które może zrobić furorę w światowej literaturze. Aż prosi się, by je nazwać (aluzyjnie lub nie) oiliness hazard, czyli pokusa wazeliniarstwa.

Polega ono na realizacji przez duże polskie przedsiębiorstwa – kontrolowane przez państwo i mające często pozycje monopolistyczne lub dominujące na rynku – działań, które nie służą dobrze ani interesom firmy, ani gospodarce, ale mają na celu przypodobanie się politykom.

To, że w ramach oiliness hazard działania państwowych monopoli mogą się podobać jednym politykom mniej, a innym bardziej, ma drugorzędne znaczenie. Bardziej istotne jest to, że najważniejsi politycy nie muszą się martwić zjawiskiem asymetrii informacji, jak to było w przypadku moral hazard, ponieważ ich zadowolenie, czyli – jak to mówią ekonomiści – ich funkcje użyteczności, są maksymalizowane.

Relacje między „górą” a „dołem”

Stawia to na głowie dotychczasowe poszukiwania teorii ekonomii oraz nauk o organizacji i zarządzaniu, które od dziesiątek lat próbują rozwiązać wielki dylemat sprzeczności interesów i asymetrii informacji pomiędzy – mówiąc kolokwialnie – „górą” a „dołem” (tzw. principal agent problem). W ramach tych poszukiwań wymyślono wiele sposobów zmniejszania asymetrii informacji i wiele sposobów motywowania „dołu” przez „górę”, aby uzyskać upragnione win-win, czyli największe korzyści dla jednych i drugich, w efekcie też dla całej gospodarki i społeczeństwa.

Wielką więc „innowacją” dla teorii ekonomii oraz nauk o organizacji i zarządzaniu staje się teraz zjawisko oiliness hazard – pokusa wazeliniarstwa. Rzuca ono nowe światło na spór o własność i pozycje dominujące lub monopolistyczne wielkich przedsiębiorstw, ale i wykracza też daleko poza ten spór: może dotyczyć też funkcjonowania banku centralnego, prokuratury, sądów, a nawet premierów i prezydenta.

Firmy prywatne są bardziej efektywne niż państwowe

Prywatne przedsiębiorstwa, które zdobywają pozycje dominujące lub monopolistyczne na rynku, często uważa się za bardzo niebezpieczne dla interesów obronnych, emocjonalnych, strukturalnych i społecznych kraju. W polityce, i niestety niekiedy także w teorii, uważa się, że jeśli się im założy podwójnego nelsona, czyli upaństwowi i ochroni przed konkurencją, to będą skutecznie realizować tę długą listę interesów kraju.

Pomińmy w tym miejscu kwestię znaną z licznych już badań, że prywatne przedsiębiorstwa, nawet silne międzynarodowe, o wiele bardziej boją się narażać interesom kraju, w którym działają, niż przedsiębiorstwa państwowe (a szczególnie owe „monopole państwowe”). Są o wiele bardziej kontrolowane i bardziej surowo karane za nawet najdrobniejsze uchybienia, muszą rygorystycznie dotrzymywać terminów realizacji oraz poziomów jakości.

I przede wszystkim są zdecydowanie bardziej efektywne w działaniach na rzecz interesów kraju niż przedsiębiorstwa państwowe i organy administracji państwowej. Tym ostatnim wiele się wybacza i co najwyżej zwalnia się w nich menedżerów z wysokimi odprawami finansowymi. Dlatego nawet Zbigniew Ziobro i Patryk Jaki marzyli o rozwoju sieci prywatnych więzień w Polsce.

Monopol nie jest korzystny ani dla państwa, ani dla biznesu

„Państwowe monopole” w wyniku narastania zjawiska oiliness hazard oddalają się od szans win-win i wpadają w pułapkę lose-lose, o czym donoszą codziennie media. I nawet można to dostrzec w próbach pogłębionych raportów analityków oraz polityków związanych z poprzednią władzą. W znanej anegdocie „Pan Bóg powiadał do Jana Styki: Ty mnie nie maluj na kolanach. Ty mnie maluj dobrze”. „Góra”, zadowolona i silnie obłaskawiana przez „dół”, nie dostrzega, że pozbywa się potężnego stymulatora dobrej roboty, jakim jest konkurencja. Wbrew pozorom monopol nie jest korzystnym rozwiązaniem dla żadnego przedsiębiorstwa, a tym bardziej dla organów państwa i polityków, którzy go kreują lub pozwalają kreować.

Konkurencja pozwala na ujawnianie prawdy, motywację, podpatrywanie lepszych rozwiązań, dopuszczanie do działania nowych ludzi i organizacji, wycenę wartości, dzielenie odpowiedzialności oraz przede wszystkim współtworzenie. Idylliczna harmonia jest nie tylko nierealna, ale też niepożądana. Wcale nie paradoksalnie to właśnie konkurencja tworzy silniejszą i dynamiczniejszą wspólnotę.

Wszystko wskazuje na to, że pogłębione badania wykażą silny wpływ zjawiska oiliness hazard na zbyt długo utrzymującą się i zbyt wysoką inflację w Polsce, niszczącą długoletnie oszczędności, na duże opóźnienia restrukturyzacji technologicznej i rynkowej sektora paliwowego oraz energetycznego, na brak w tym sektorze inwestycji prywatnych i zagranicznych (bo po co ryzykować!), na wysokie ceny energii dla gospodarstw domowych, a także paraliż systemu prawnego, a nawet protesty rolników przeciwko Zielonemu Ładowi.

CV

Prof. Adam Noga

Pracuje w Katedrze Ekonomii Akademii Leona Koźmińskiego, jest autorem m.in. takich prac, jak „Teorie przedsiębiorstw” czy „Teoria konkurencji. Ekonomiczna teoria wszystkiego”; członek Towarzystwa Ekonomistów Polskich

W latach 70. XX wieku grupa polskich ekonomistów – m.in. Leszek Balcerowicz, Władysław Balicki, Janusz Beksiak, Urszula Grzelońska, Jan Lipiński, Adam Lipowski, Stanisław Nowacki i Krzysztof Porwit – opisywała zjawisko, które nazwano w literaturze światowej moral hazard, czyli pokusa nadużycia. Polegało ono np. na tym, że – w socjalizmie, czyli w gospodarce tzw. planowej – duże przedsiębiorstwa państwowe nie dawały się skutecznie regulować, ponieważ wykorzystywały przewagę informacyjną nad organami rządowymi (tzw. asymetrię informacji) i praktycznie mogły bezkarnie realizować swoje marnotrawne „strategie rozwojowe”.

Pozostało 91% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację