Oszustwo na wakacje last minute. Na co uważać, żeby nie stracić pieniędzy

W ostatnich tygodniach bardzo szybko mnożą się oszustwa wobec osób polujących na wakacje last minute.

Publikacja: 13.09.2022 13:39

Oszustwo na wakacje last minute. Na co uważać, żeby nie stracić pieniędzy

Foto: Adobe Stock

Dwie polskie studentki szukały noclegu w Bolonii. Skontaktowały się z prywatnym ogłoszeniodawcą, wpłaciły zaliczkę i zostały oszukane na niemal 3 000 zł . 27-latek znalazł ofertę na stronie internetowej udającej witrynę organizatora wycieczek. Wpłacił 4 500 zł na wyjazd, po czym… strona zniknęła. Przestępcy idealnie potrafią wykorzystać fakt, że w przypadku rezerwacji „na ostatnią chwilę” najczęściej działa się pod presją czasu – upatrzona cenowa okazja może zniknąć za kilka godzin!

Czytaj więcej

3 popularne ostatnio cyberoszustwa finansowe. Jak nie stracić pieniędzy

Fałszywe strony biur

Szukając w Internecie zagranicznych wakacji last minute, wiele osób w pierwszej kolejności przegląda strony dużych biur podróży – widząc logo znanego operatora wycieczkowego, z większym zaufaniem podchodzi do procesu zakupu usługi. W istocie tak powinno być, pod warunkiem, że serwis naprawdę należy do renomowanego biura wycieczkowego, a nie oszustów, którzy się pod nie podszywają. Niestety, jedną z najczęstszych technik cyberprzestępców jest zakładanie witryn internetowych, które do złudzenia przypominają prawdziwe strony operatorów turystycznych.

– Właściwie każdy rodzaj danych, które przez pośpiech czy niewiedzę wpiszemy w formularz na fałszywej stronie internetowej, może być wykorzystany do przestępstw finansowych. Oszustom niekiedy wystarczy nawet numer telefonu, mail oraz imię i nazwisko, żeby dzięki tej konfiguracji włamać się np. na nasze konta w mediach społecznościowych i tam, podając się za nas, wyłudzić pieniądze od znajomych, których mamy w sieci kontaktów. Jeszcze bardziej niebezpieczne jest, gdy na witrynie założonej przez przestępców podamy dane naszej karty płatniczej lub przechwyci ona login i hasło do naszej bankowości internetowej. To już prosta droga nie tylko do utraty wszystkich oszczędności, ale i do długów, bo oszuści zyskują dzięki temu możliwość wzięcia kredytu na nasze dane, czy też podpisania w naszym imieniu np. fikcyjnej umowy kupna produktu czy usługi – ostrzega Kamila Stachowicz, ekspert Intrum.

Jak rozpoznać fikcyjną stronę?

Podejrzanie niska cena – oczywiście, szukając last minute na to właśnie się liczy, ale jeśli cena jest drastycznie niższa niż w innych biurach oferujących porównywalny zakres atrakcji i lokalizację, to trzeba uważać.

Jeśli strona zawiera błędy językowe, logotyp ma nieznacznie zmieniony kolor lub wielkość, to sygnał alarmowy. Przestawione litery lub podejrzane ciągi cyfr mogą się też znaleźć w samym adresie strony internetowej.

Czytaj więcej

Oszuści wyłudzają nasze dane przez emocje. Np. na „szokujące nagrania” z Ukrainy

Uwaga na „link do wpłaty” – nie należy korzystać z bramek płatności przysyłanych linkami w mailu czy SMS-ach. Tak działa popularny atak phishingowy, czyli próba kradzieży danych (i pieniędzy): link kieruje do fikcyjnej strony, która przypomina panel logowania do bankowości elektronicznej, a tak naprawdę kopiuje dane, otwierając przestępcom dostęp do konta bankowego.

Jeśli na stronie z ofertą jest tylko kilka zdjęć, zdjęcia powtarzają się między różnymi ofertami albo są wprost skopiowane z innych serwisów, to pułapka! Oryginalność fotografii warto sprawdzić za pomocą wyszukiwarki obrazów Google.

Unikać należy stron, na których nie ma danych kontaktowych: numerów telefonów, lokalizacji, maila – lub po próbie kontaktu okazuje się, że nie działają.

Bez pośpiechu

Cyberoszuści, chcąc wyłudzić pieniądze, stosują też triki „psychologiczne”. Taką funkcję pełnią np. „liczniki” odmierzające czas do końca ważności oferty: zazwyczaj jest to kilkadziesiąt minut czy kilka godzin, czy wysyłanie maili „ponaglających”. To ma skłonić do impulsywnego zakupu i sprawić, że nie zwraca się uwagi na wszystkie powyższe znaki ostrzegawcze.

– Przy atakach tego rodzaju przestępcy próbują wymusić u nas pośpiech i brak uwagi. Często za pośrednictwem fałszywych stron internetowych „sprzedają” głównie drogie wycieczki zagraniczne, których cena opiewa na kilka lub nawet kilkanaście tysięcy złotych. A jeśli kupujący postanowił wziąć kredyt specjalnie na sfinansowanie wakacji, to gdy padnie ofiarą oszusta, nie tylko zostaje bez wakacji, ale i z długiem do spłaty. Odzyskanie utraconych w ten sposób środków jest bardzo trudne, bo fałszywe strony internetowe znikają zazwyczaj natychmiast po sfinalizowaniu płatności, więc tym bardziej miejmy na uwadze, że najlepszą obroną jest nasza ostrożność na każdym etapie poszukiwania i zakupu oferty – przestrzega Kamila Stachowicz, ekspert Intrum.

Czytaj więcej

Oszust może zepsuć wakacje marzeń. Jak wykryć podejrzane oferty

Sprawdzić firmę

Zanim powierzy się operatorowi wycieczkowemu pieniądze i kliknie „kup teraz”, warto nie tylko przyjrzeć się uważne samej stronie internetowej. Drugim „filtrem”, który można zastosować, jest sprawdzenie firmy w kilku rejestrach gospodarczych i branżowych. To pozwoli potwierdzić, czy taki podmiot w ogóle istnieje i czy ma aktualne zezwolenia na świadczenie usług turystycznych. To Centralna Ewidencja Organizatorów Turystyki i Przedsiębiorców Ułatwiających Nabywanie Powiązanych Usług Turystycznych (CEOTiPUNPUT) – spis nie tylko legalnie działających przedsiębiorstw, ale też stosowne wzmianki o tych, które mają oficjalny zakaz wykonywania swojej działalności. To również Krajowy Rejestr Sądowy (KRS) – informacje o biurze, jeśli jest prowadzone w formie spółki. I wreszcie Centralna Ewidencja i Informacja o Działalności Gospodarczej (CEIDG) – rejestr gromadzi informacje o firmach prowadzonych jako jednoosobowe działalności gospodarcze.

Ale część urlopowiczów, planując wyjazd za granicę, nie chce jechać z biurem wycieczkowym, ale preferuje wyjazdy na własną rękę. Tu nie można sprawdzić ogłoszeniodawcy w żadnym rejestrze, tak jak w przypadku wyjazdu z przedsiębiorstwem turystycznym. Prywatne ogłoszenia wymagają dokładnego prześwietlenia. Warto zatem rezerwować przez znane i zaufane serwisy pośredniczące. Im bardziej atrakcyjna lokalizacja noclegu – tym bardziej rośnie ryzyko oszustwa. Dlatego zanim opłaci się apartament lepiej sprawdzić, czy pod podanym adresem taki obiekt w ogóle istnieje – choćby w Google Maps czy Google Street View, porównując zdjęcia z oferty z tymi na mapie. Czasem wystarczy tylko wpisać adres z wyszukiwarkę żeby się przekonać, że nie ma tam prywatnego mieszkania, a np. stary zakład produkcyjny. Warto skontaktować się osobiście z właścicielem, najlepiej telefonicznie – jeśli numeru nie ma lub nie działa, zrezygnować. No i warto też poprosić wynajmującego o dodatkowe, nietypowe zdjęcia lokalu – to pozwoli potwierdzić, czy naprawdę dysponuje nieruchomością z ogłoszenia.

Niebezpieczne media

Na popularności zyskują ostatnio również grupy w mediach społecznościowych, na których prywatni ogłoszeniodawcy chcą odsprzedać zarezerwowane wcześniej wakacje. Najlepsze okazje dotyczą droższych wyjazdów w kierunkach egzotycznych lub rezerwacji wieloosobowych. To zrozumiałe – im więcej ktoś zapłacił, tym więcej ma do stracenia i dlatego często proponowana cena jest bardzo kusząca. Niestety, na takich grupach, liczących nawet po kilkaset tysięcy członków, zdarzają się też oszustwa! Trzeba zatem być świadomym, że biura podróży dają możliwość zmiany uczestników wycieczki w określonym w umowie czasie: np. do 7 dni przed wyjazdem. Zmiana tych danych to podstawa prawna do tego, że po zakupie przejmuje się prawo do skorzystania z wycieczki, dlatego po pierwsze należy upewnić się, czy jeszcze jest czas na zmianę i czy nie wiąże się to z dodatkową opłatą. Trzeba też zweryfikować dane sprzedającego: dobrą metodą jest tu potwierdzenie jego tożsamości przez mikroprzelew: zanim zapłaci się komuś za wycieczkę, poprosić o jakiś dokument podroży, np. potwierdzenia rezerwacji z widocznym nazwiskiem sprzedawcy, a potem poprosić o wykonanie mikroprzelewu, np. na 1 grosz. Banki bardzo dokładnie weryfikują swoich klientów i jeśli dane personalne w obu miejscach są takie same, prawdopodobieństwo, że oszust podszywa się pod kogoś innego, jest mniejsze.

Dwie polskie studentki szukały noclegu w Bolonii. Skontaktowały się z prywatnym ogłoszeniodawcą, wpłaciły zaliczkę i zostały oszukane na niemal 3 000 zł . 27-latek znalazł ofertę na stronie internetowej udającej witrynę organizatora wycieczek. Wpłacił 4 500 zł na wyjazd, po czym… strona zniknęła. Przestępcy idealnie potrafią wykorzystać fakt, że w przypadku rezerwacji „na ostatnią chwilę” najczęściej działa się pod presją czasu – upatrzona cenowa okazja może zniknąć za kilka godzin!

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Podróże
Uwaga na fałszywe oferty turystyczne
Podróże
Atrakcyjne kraje w Europie na urlop poza sezonem. Dokąd jechać?
Podróże
Za granicą Polacy wolą płacić gotówką. Warto pamiętać o kilku zasadach
Podróże
PKP Intercity zapowiada wielką obniżkę cen biletów okresowych
Podróże
Urlop w Chorwacji nie jest tani. Lepsze ceny u sąsiadów