Thorium Space: Znaleźliśmy swoje miejsce w kosmosie

Nasza spółka jest firmą wybitnie... kosmiczną. Dosłownie. Zajmujemy się, tylko i wyłącznie łącznością. Łącznością satelitarną - mówi Paweł Rymaszewski, prezes Thorium Space.

Publikacja: 11.09.2023 09:00

Materiał powstał we współpracy z Thorium Space

Zacznijmy od podstaw. Czym jest Thorium Space? W jakiej branży działa spółka? Czym tak naprawdę się zajmujecie?

Nasza spółka jest firmą wybitnie... kosmiczną. Dosłownie. Zajmujemy się, tylko i wyłącznie łącznością. Łącznością satelitarną.

Skupiamy się na dwóch rzeczach. Po pierwsze budowaniem ładunków oraz całych urządzeń służących do łączności z poziomu satelity – czyli na orbicie, ale także urządzeń, które nadają i odbierają sygnały do i z satelity – czyli terminali naziemnych.

Ideą firmy, nasz tzw. core, to technologie radarowe wykorzystujące elektronicznie sterowane wiązki macierzy, czyli anten zbudowanych z wielu małych anten. Obecnie rozwijamy właśnie tę technologię. Wszystko po to, by zastąpić rozwiązania, które przez ostanie dziesiątki lat były i są wykorzystywane na satelitach. Mówimy tutaj o tych ciężkich i wielkich antenach i falowodach.

W prostych słowach. „Corem" firmy jest idea zastąpienia technologii, która jest z nami właściwie od zawsze.

Skąd taki pomysł na biznes?

W biznesie satelitarnym działam od dziesiątek lat i mam także swój udział w pracach i budowie „klasycznych" satelitów. Mniej więcej dziesięć lat temu pojawiła się idea, że może czas coś zmienić, bo świat i potrzeby klientów także się zmieniają.

Tak pojawił się pomysł tworzenia bardziej elastycznych rozwiązań, bo klient chce mieć większy wpływ na to, jak coś działa. Dotąd było tak, że gdy budowaliśmy satelitę, to musieliśmy wiedzieć, co klient chce - mniej więcej na 15 -18 lat do przodu. To dlatego, że wielkie i klasyczne satelity, które krążą nad nami, tak po prostu mają. Po ich wystrzeleniu nie mamy zbyt wielkiego pola do zmian w ich działaniu.

To co my robimy, to przejście na domenę, że robimy co chcemy, kiedy chcemy i jak chcemy, bo całość jest „software defined" i to udało nam się zrobić.

Spotykamy się na Międzynarodowym Salonie Przemysłu Obronnego. Stąd uzasadnione pytanie, kto jest waszym klientem. Wasza oferta kierowana jest na rynek wojskowy? Cywilny? Czy raczej i tu, i tu?

My na to mówimy „double use". Czyli i komercyjne, i wojskowe, choć najbardziej poprawnym określeniem byłoby „governmental", czyli rządowe.

Proszę pamiętać, że to co my robimy dzisiaj, czyli satelity do łączności, nie są wykorzystywane w użytku komercyjnym przez przysłowiowego „Kowalskiego", bo to się nie opłaca. Do tego mamy inne systemy, takie jak LTE czy 5G. My robimy łączność krytyczną, czyli wiadomo - wojsko i służby, jeśli jest jakiś „disaster" to wtedy ich używają. Oceniając procentowo, około 80 proc. tego biznesu to sektor wojskowy, a pozostałe 20 proc. to użycie cywilne, ale tutaj także mówimy właściwie wyłącznie o cywilnych służbach państwowych.

Nasza oferta kierowa jest do operatorów albo do klienta rządowego czy wojskowego - pod konkretne zastosowanie. Nie robimy konkurencji np. dla Muska, pomimo faktu, że oni mogą korzystać z naszych technologii.

Z punktu widzenia waszego klienta. Przychodzi do was, mówi kupuje, to co dostaje?

Zaczynając myśleliśmy, że będziemy tylko podwykonawcą. Myśleliśmy, że łatwiej będzie nam dostarczyć sam „payload" i niech ktoś inny się tym martwi. Tak jest łatwiej, a my byliśmy mniejsi.

I to nie wyszło?

Życie nas dopadło, a dokładniej, dogoniło nas zapotrzebowanie rynkowe, z którym też nie ma sensu walczyć. Kiedy zaczęliśmy rozmawiać z potencjalnymi klientami to usłyszeliśmy, że oni może i by chcieli satelitę, ale się na tym znają, kto nam to zrobi i co my z tym później zrobimy, kto nam tym będzie kierował ... itd.

Zrozumieliśmy wtedy, że naszym klientem nie będą super eksperci, tylko będzie to rząd lub inny operator, który chce otrzymać „turn key solution", czyli przychodzi do nas i mówi – ja chcę pokrycie tu i tu, tyle i tyle danych wysłać, zróbcie nam to.

Z tego powodu dzisiaj działamy dwutorowo. Możemy oczywiście dostarczyć sam „payload", ale oferujemy także całościowe rozwiązanie, czyli od „payloadu" po całego satelitę przez wystrzelenie, a następnie obsługę systemu. To oznacza, że nasz klient nie musi się o to wszystko martwić. To po to my mamy partnerów, wielkie firmy i organizacje przemysłu kosmicznego, by sobie z tym poradzić.

Powiedział Pan, że „życie was dopadło". Brzmi to, jakbyście nie mieli wyboru?

Wymusił to rynek i to dość brutalnie. Od mniej więcej dwóch lat jest tak, że trzeba dostarczyć całość, albo wcale. Tak to przynajmniej odebraliśmy, że albo będziemy w stanie zaoferować całościowy produkt, albo nie bardzo mamy czego szukać na tym rynku.

Wspomniał pan o rynku to pozostańmy przy tym temacie, a dokładniej, porozmawiajmy o rynku papierów wartościowych. Chodzą słuchy, że rozważacie debiut na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie oraz dual listing na giełdzie w Luksemburgu. Czy te plany powoli się krystalizują? Dlaczego dual listing w Luksemburgu?

Jeszcze kilka miesięcy temu, były to plany. Rozważamy Luksemburg, gdyż jest on kosmicznym centrum Europy, także w kwestii finansowej. To właśnie tam zlokalizowany jest jeden z naszych najważniejszych i głównych klientów. Z tego powodu tam będzie nam po prostu łatwiej.

Z drugiej strony jesteśmy tu, gdzie jesteśmy. Nie po to firma powstała w Polsce, żebyśmy teraz przenosili ją do Luksemburga, bo nie o to mi chodziło. Stąd pomysł wejścia także na GPW.

Od dłuższego czasu mocno analizowaliśmy sytuację i dalej analizujemy zastanawiając się, czy debiut ma sens oraz czy to jest ten moment. Teraz jest trochę odwrotna sytuacja, ponieważ dzisiaj to rynek wręcz sam czuje taką potrzebę. Inwestorzy są „doedukowani", gdyż mamy już na giełdzie spółki z naszej branży.

W efekcie moi inwestorzy przychodzą do zarządu, czyli do mnie i mówią, Paweł to nie jest zły moment, może warto rozważyć taką opcję. To sprawiło, że coraz poważniej zaczęliśmy się nad tym zastanawiać.

I tak, to się krystalizuje. To, co mogę powiedzieć, to że najpierw chcielibyśmy wejść na giełdę w Polsce, bo chcielibyśmy dać naszym inwestorom taką opcję. Tym wszystkim, którzy z nami wytrzymali przez te lata, co wcale nie było takie łatwe.

Muszę podkreślić, że dla nas giełda to nie tylko pieniądze same w sobie, ale także swego rodzaju uwiarygodnienie. To jest bardzo ważny, strategiczny wręcz krok i właściwie jedyna słuszna i dostępna droga, jeśli chcemy wejść w szeregi dużych dostawców satelitów na świecie.

Kiedy możemy się spodziewać debiutu?

Nie chcę rzucać datą. Mogę jednak powiedzieć, że będzie to szybciej niż później.

Mówi pan, że giełda dla was to nie tylko pieniądze. Wiadomo jednak, że debiut dla większości do tego się sprowadza. Wypada więc zapytać, w imieniu przyszłych inwestorów, jakie są plany spółki na przyszłość?

Powiem tak. Skrystalizowało się nam, gdzie jest nasze miejsce. Mówiąc krótko, ten stary konserwatywny space, duzi gracze, zaakceptowali nas, i to, że robimy własne super-zaawansowane „payloady". I to jest idealne miejsce, bo wiemy, gdzie jesteśmy.

Równolegle jednak, przez to, że nie mieliśmy pewnych rzeczy, zrobiliśmy cały system w oparciu o nasze rozwiązania i nasze układy. I nagle okazało się, że to my możemy być jednym z trzech graczy globalnych, jeśli my to skomercjalizujemy i przygotujemy nasze układy do sprzedaży komuś innego.

Jednym z trzech graczy globalnych na rynku... Czego dokładnie? Pierwszy to budowa satelitów, a drugi?

Mówię o rynku układów scalonych dla satelitów.

Wszystkie terminale płaskie, jakich używa np. SpaceX, wszystkie nowe systemy, jak powstający w Europie IRIS2, będą wymagały „chipsetu" - układów scalonych. A my jesteśmy jedyną firmą w Europie, która je robi.

Zainteresowanie jest ogromne. Mocno to odczuliśmy podczas tegorocznego MSPO, ponieważ przychodzą do nas firmy, które przyjechały tu właśnie dlatego, że są zainteresowane naszymi układami scalonymi.

Nas to trochę dopadło, sami nie spodziewaliśmy się, że jest aż takie ciśnienie i że jest to coś, czego po prostu nie ma. Dlatego też chcemy wejść na giełdę i pozyskać dodatkowe środki po to, by zająć sobie miejsce na tym rynku. Jesteśmy w takim momencie, że wyprzedziliśmy konkurencję. Teraz musimy zainwestować w moce i wolumen produkcji.

Materiał powstał we współpracy z Thorium Space

Zacznijmy od podstaw. Czym jest Thorium Space? W jakiej branży działa spółka? Czym tak naprawdę się zajmujecie?

Pozostało 98% artykułu
Modernizacja Sił Zbrojnych
Borsuk zatwierdzony. MON podpisał umowę na nowe bwp dla wojska
Modernizacja Sił Zbrojnych
Jednak nie koreański? Ciężkiego bwp zbudujemy sami
Biznes
Pancerny drapieżnik z epoki cyfrowej. Borsuki dokonają rewolucji w polskiej armii
Przemysł Obronny
Miliardy dla polskiej zbrojeniówki. Huta Stalowa Wola zwiększa moce produkcyjne
Modernizacja Sił Zbrojnych
Nowe Groty i karabiny wyborowe dla Wojska Polskiego