Jak Rosja handluje z Unią Europejską żywnością i zbożem. Sporo trafia do Polski

Co dziesiąte euro zarobione na handlu żywnością z Unią Europejską Rosja zarabia w Polsce.

Publikacja: 05.03.2024 03:00

Zboże z Rosji trafia na inne rynki głównie dzięki transportowi przez Morze Czarne

Zboże z Rosji trafia na inne rynki głównie dzięki transportowi przez Morze Czarne

Foto: AdobeStock

Donald Tusk zapowiedział podczas wizyty w Wilnie wniosek do Komisji Europejskiej o zatrzymanie strumienia żywności importowanej z Rosji. To dobre miejsce do takiej deklaracji, bo miesiąc wcześniej to właśnie Litwa przedstawiła na Radzie Europejskiej raport o tym, że import żywności z Rosji wpływa do UE, destabilizuje rynki i szkodzi zaniżanymi cenami.

Czytaj więcej

Ukraina zaciska pasa: ministerstwa do likwidacji, zwolnienia 20 tysięcy ludzi

– Wspólna europejska decyzja będzie skuteczniejsza niż decyzje indywidualnie podejmowane przez państwa regionu – oświadczył na konferencji prasowej w Wilnie Tusk. Być może polski rząd nie chce już powtarzać błędów swoich poprzedników z PiS, którzy wprowadzili oddolny zakaz importu rolnego z Ukrainy, łamiąc tym samym reguły unijne, bo handel z krajami trzecimi poza UE jest domeną Brukseli, nie państw członkowskich. Ale nie tylko o to chodzi. Import żywności z Rosji wymknął się do tej pory już 13 pakietom sankcji, jakie UE nałożyła na Moskwę, a polski zakaz nie byłby aż tak skuteczny, bo to nie my jesteśmy największym odbiorcą, choć aż 10,1 proc. importu trafia na polski rynek. Co oznacza, że co dziesiąte euro zarobione na handlu w UE Moskwa zarabia w Polsce.

Ile żywności UE kupuje w Rosji 

Jak wynika z danych Eurostatu, w ubiegłym roku UE kupiła w Rosji żywność wartą ponad 2,7 mld euro. Choć handel z Rosją się kurczy: w 2023 r. wartość importu żywności do UE spadła o 13,8 proc. r./r. i była na podobnym poziomie jak w 2021 r., czyli w roku przed wybuchem wojny. Jak zauważa Mariusz Dziwulski, ekspert rynków rolnych PKO BP, udział Rosji w unijnym imporcie rolno-spożywczym w 2023 r. wyniósł 1,5 proc., wobec 1,6 proc. w 2022 r. i 1,8 proc. w 2021 r. Największymi unijnymi odbiorcami artykułów rolno-spożywczych z Rosji w 2023 r. były: Łotwa (13 proc.), Holandia (11,8 proc.), Hiszpania (po 11,7 proc.), Niemcy (11,2 proc.) i Włochy (10,5 proc.). To nie są odziedziczone po czasie pokoju relacje handlowe – w roku 2023, a więc już cały rok po napaści Rosji na Ukrainę, aż 72 proc. wzrostu wartości importu zanotowała Hiszpania, która kupiła w Rosji towary warte 321 mln euro, a za 92 proc. wartości importu zbóż z Rosji w 2023 r. odpowiadały Włochy (40 proc.), Łotwa (20 proc.), Grecja (17 proc.) i Hiszpania (15 proc.).

Ceny zbóż mają związek ze strajkami rolników, protesty trwają w całej UE. Iskra zapalna w każdym kraju była nieco inna. U nas to zdecydowanie niskie ceny zbóż – na transparentach organizatorzy domagali się podczas „marszu gwiaździstego” zatrzymania importu z Ukrainy. Jednak po cichu duży wpływ na kondycję europejskiego rynku zbóż ma Moskwa. Rosja nie musi być do tego dużym eksporterem zboża do UE – Rosjanie wysłali nam pszenicę wartą 274,2 mln euro i kukurydzę wartą 117 mln euro. Sęk w tym, że Rosja gra na spadki cen zbóż na całym świecie, a w ten sposób szkodzi Europie i, oczywiście, Ukrainie, która jest drugim producentem zboża. – To załamanie cen zbóż w skali świata jest spowodowane moim zdaniem przez Rosję – mówi Bartosz Urbaniak, szef bankowości agro w BNP Paribas. Tłumaczy, że Rosja ma aż 122 mln ha upraw, nawozy są tam za darmo, a w urodzaju pomagają obecnie zmiany klimatyczne, bo poprawiają warunki do uprawy. – Rosja zasypuje więc świat tanim zbożem, a Putin wykonuje jeszcze gesty, które mają wpływ na ceny. Zaoferował na przykład, że da milion ton zbóż Afryce, jeśli Katar zapłaci za transport. Choć w tym momencie ceny zaczynały się odbudowywać, to rynek oczywiście zareagował na tę deklarację kolejnym spadkiem cen – mówi Urbaniak.

Spory problem z importem z Rosji mają kraje nadbałtyckie. Łotwa jest dosłownie zalewana żywnością z Rosji, ten liczący 1,8 mln ludzi kraj aż 38 proc. żywności spoza UE ma właśnie z Federacji Rosyjskiej.

Polska z Rosji zbóż nie sprowadza, ale zajmujemy szóste miejsce pod względem wartości importu stamtąd, blisko połowę naszego importu zajmowały ryby i owoce morza (44 proc.), potem nasiona i owoce oleiste (27 proc.) oraz oleje i tłuszcze (9 proc.).

Donald Tusk zapowiedział podczas wizyty w Wilnie wniosek do Komisji Europejskiej o zatrzymanie strumienia żywności importowanej z Rosji. To dobre miejsce do takiej deklaracji, bo miesiąc wcześniej to właśnie Litwa przedstawiła na Radzie Europejskiej raport o tym, że import żywności z Rosji wpływa do UE, destabilizuje rynki i szkodzi zaniżanymi cenami.

– Wspólna europejska decyzja będzie skuteczniejsza niż decyzje indywidualnie podejmowane przez państwa regionu – oświadczył na konferencji prasowej w Wilnie Tusk. Być może polski rząd nie chce już powtarzać błędów swoich poprzedników z PiS, którzy wprowadzili oddolny zakaz importu rolnego z Ukrainy, łamiąc tym samym reguły unijne, bo handel z krajami trzecimi poza UE jest domeną Brukseli, nie państw członkowskich. Ale nie tylko o to chodzi. Import żywności z Rosji wymknął się do tej pory już 13 pakietom sankcji, jakie UE nałożyła na Moskwę, a polski zakaz nie byłby aż tak skuteczny, bo to nie my jesteśmy największym odbiorcą, choć aż 10,1 proc. importu trafia na polski rynek. Co oznacza, że co dziesiąte euro zarobione na handlu w UE Moskwa zarabia w Polsce.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Przemysł spożywczy
Wydarzenie na rynku alkoholi: włoski bitter przejmuje koniak
Przemysł spożywczy
Milka i Oreo znikają ze sklepowych półek. „Niedopuszczalne podwyżki cen”
Przemysł spożywczy
Ceny kawy i kakao biją rekordy. Żywność na świecie znowu drożeje
Przemysł spożywczy
Skażone przyprawy z Indii. Zarządzono kompleksowe kontrole
Przemysł spożywczy
2 mln butelek wody Perrier zniszczone. Wstydliwy problem Nestlé