Polacy znów ruszyli po jedzenie do fast foodów

W pierwszym kwartale ruch w tych lokalach wzrósł średnio o 4,7 proc., najmocniej w burgerowniach i lokalach nastawionych na dania z kurczaka. Może to świadczyć o poprawie nastrojów Polaków.

Aktualizacja: 08.05.2024 06:24 Publikacja: 08.05.2024 04:30

Coraz wiekszy ruch w fast foodach

Coraz wiekszy ruch w fast foodach

Foto: Adobe Stock

W pierwszym kwartale ruch w lokalach typu fast food z burgerami oraz kurczakami był 6,5 proc. większy niż rok temu, zaś pizzerie mogą się pochwalić o 3,1 proc. lepszym wynikiem – wynika z badania firmy technologicznej Proxi.Cloud, które „Rzeczpospolita” poznała jako pierwsza. Powstało ono w oparciu o analizę zachowań 1,4 mln konsumentów, na podstawie danych ruchu ich telefonów.

Zdaniem ekspertów dane mogą wskazywać na poprawę nastawienia konsumentów, jeśli chodzi o wydatki. Chcą oni przeznaczać środki już nie tylko na podstawowe produkty, ale także na dodatkowe cele, na które dotąd najmocniej je ograniczali – choćby na jedzenie poza domem.

Powiew optymizmu w gastronomii

– Wysoka inflacja może powodować uczucie niepewności i prowadzić do ograniczenia wydatków na produkty i usługi inne niż podstawowe. W związku z czym jej spadek w ciągu ostatnich miesięcy potencjalnie przyczynił się do poprawy nastrojów konsumenckich i większej skłonności do korzystania z usług – mówi Nikodem Sarna z Proxi.Cloud. – Wzrost ruchu w lokalach oferujących kanapki i dania z kurczaka jest faktycznie większy niż w pizzeriach, ale na podstawie tej obserwacji trudno wnioskować o przyczynach. Być może oferta tej pierwszej kategorii restauracji typu fast food szybciej ewoluuje pod wpływem zmian w otoczeniu rynkowym i tym samym przekłada się na lepszą dynamikę wizyt – dodaje.

Czytaj więcej

Polacy wydają ponad 10 mld zł na posiłki z dostawą. Ale branża ma problem

Z badania wynika również, że w pierwszym kwartale liczba klientów w badanych lokalach wzrosła r./r. o 4,2 proc. W przypadku pizzerii był to wzrost o 2 proc., a w przypadku lokali oferujących kanapki i dania z kurczaka liczba klientów skoczyła w ujęciu rocznym aż 5,8 proc.

– Zwyżki liczby klientów również mogą mieć swoje podłoże w wyższym dochodzie rozporządzalnym przeciętnego Polaka niż rok temu. Ciężko jednak przewidzieć, czy trend wzrostu liczby klientów się utrzyma, gdyż jest to zależne od wielu innych czynników, które nie zostały ujęte w tym badaniu – mówi Mateusz Nowak z Proxi.Cloud. – Co do samych sieci kilkuprocentowe zwyżki liczby klientów raczej nie powinny być bardzo zauważalne, szczególnie w przypadku pizzerii, gdzie ten wzrost był niższy – dodaje.

Opinia dla „Rzeczpospolitej”
Vladyslav Azovskyi, prezes sieci Wesoła Pani

W sieciach jest po prostu taniej, niż gdyby na co dzień każdy przygotowywał sam posiłki. Wyższe ceny warzyw, mięsa, nabiału w sklepach powodują, że ludzie wybierają zamrożone gotowe produkty. Sieci mają jako taki wpływ na dostawców i przez to mogą łatwiej utrzymać marżę, żeby produkt końcowy był tańszy niż ten przygotowany w domu. Specjalizujemy się np. w gotowych do zjedzenia produktach głęboko mrożonych jak pierogi, pielmieni, kotlety, gołąbki, zupy. Na ruch ma wpływ także zmiana przyzwyczajeń wśród klientów, którzy nie gotują już w domach. Wolą kupić gotowe dania – tańsze i szybsze w przygotowaniu.

Tłumy w lokalach podczas majówki pokazują, że trend jest dla sektora raczej pozytywny i zapowiada się wreszcie dobry sezon wakacyjny.

Lokale gastronomiczne walczą o rynek

Zmiany widzą także mobilne koncepty gastronomiczne, które – zwłaszcza teraz – widzą napływ klientów w ślad za dobrą pogodą. – Wyjścia do restauracji są rzadsze, celebruje się je. Natomiast w punktach mobilnych, zewnętrznych można zjeść szybciej, taniej i równie smacznie jak w restauracji. I tego klienci oczekują – mówi Katarzyna Krzemińska-Malon, menedżer ds. marketingu w spółce SweetGallery, należącej do operatora konceptów mobilnych Lodolandia & Kołacz na Okrągło, SiGelato i Bafra Kebab.

Czytaj więcej

Polacy kupują coraz więcej kawy, chociaż drożeje

Sieć placówek firmy liczy już ponad 900 punktów, jedynie Bafra Kebab to już blisko 400 miejsc. – W kwietniu otworzyliśmy 95 punktów mobilnych zlokalizowanych w całej Polsce. Wciąż wyszukujemy nowe lokalizacje, nasz koncept pozwala na jego przeniesienie, jeśli miejsce po prostu nie będzie spełniało oczekiwań sprzedażowych. Restauracja nie ma takich możliwości. Rynek zmierza w stronę mobilnych punktów, to oferta nie tylko na miejscowości wakacyjne. Punkty są całoroczne i doskonale sprawdzają się w całej Polsce – dodaje.

Ale również w pizzeriach nie składają broni. – Klienci w związku ze wzrostem wydatków na bieżące utrzymanie gospodarstw domowych oraz w związku z relatywnym wzrostem wszystkich kosztów utrzymania poszukują rozwiązań gastronomicznych, które zapewniają zaspokojenie ich potrzeb w stosunkowo niskiej cenie – mówi Marcin Ciesielski, założyciel i właściciel sieci pizzerii Stopiątka i Stopiątka Fabryka.

Czytaj więcej

Pizzerie i fast-foody mocno obrywają. Straciły w wakacje mnóstwo klientów

– Sieci typu fast food prezentują bardzo intensywnie promocyjną sprzedaż, co w dobie ograniczania wydatków jest kuszące dla klientów. W dłuższej perspektywie nadchodzącej dekoniunktury ten trend wbrew pozorom będzie bardzo korzystny przede wszystkim dla pizzerii, ponieważ ich produkt jest podzielny – dodaje.

W efekcie koszt konsumpcji gastronomicznej w relacji na jednego klienta jest znacząco niższy niż w klasycznych restauracjach. – Nadchodzą dobre czasy dla formatów gastronomicznych typu fast food oraz pizzeria. Dla klasycznych restauracji może być to trudny czas – podkreśla ekspert.

Obiady z dostawą na fali
Rośnie rynek zamówień

W 2024 r. wartość rynku dostaw posiłków wyniesie ok. 10,3 mld zł, a cały rynek gastronomiczny wzrośnie do ponad 35 mld zł. Jak wynika z raportu firmy Stava, rośnie też wartość rynku zamówień online – aktualnie jest to ponad 4,4 mld zł. Branża gastronomiczna w ostatnich latach na brak wyzwań nie narzeka. Najpierw pandemia z długimi lockdownami i wymuszoną obsługą w dostawie, później ogromna inflacja i wzrost kosztów pracy, co przekłada się na wyższe ceny dla ostatecznego odbiorcy.
W efekcie średnia wartość zamówienia posiłku wzrosła aż niemal 15 proc. – do 85,9 zł. W niektórych rejonach kraju średnia wartość zamówienia wyniosła ponad 100 zł – m.in. w Warszawie na Woli, Ursynowie i Targówku, w Gdyni, Szczecinie czy Gliwicach. To nie tylko efekt większych zamówień, ale po prostu wyższych cen.

Konkurencja także rośnie w siłę: amerykańska sieć Popeyes uruchomiła właśnie już drugi lokal w Szczecinie. – Tak jak zapowiadaliśmy, nie zwalniamy tempa: to pierwsze nasze otwarcie w tym roku, ale nie ostatnie. Mamy już sześć restauracji w Polsce, a kolejne pojawią się w nadchodzących miesiącach – mówi Jakub Aleksandrowicz, dyrektor marketingu Popeyes CEE w Polsce.





W pierwszym kwartale ruch w lokalach typu fast food z burgerami oraz kurczakami był 6,5 proc. większy niż rok temu, zaś pizzerie mogą się pochwalić o 3,1 proc. lepszym wynikiem – wynika z badania firmy technologicznej Proxi.Cloud, które „Rzeczpospolita” poznała jako pierwsza. Powstało ono w oparciu o analizę zachowań 1,4 mln konsumentów, na podstawie danych ruchu ich telefonów.

Zdaniem ekspertów dane mogą wskazywać na poprawę nastawienia konsumentów, jeśli chodzi o wydatki. Chcą oni przeznaczać środki już nie tylko na podstawowe produkty, ale także na dodatkowe cele, na które dotąd najmocniej je ograniczali – choćby na jedzenie poza domem.

Pozostało 91% artykułu
1 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Gastronomia
McDonald’s przyciągnie najbiedniejszych. Ale tylko przez miesiąc
Gastronomia
Kultowy warszawski lokal okradziony. Właściciele apelują o pomoc
Gastronomia
McDonald’s przyciąga najbiedniejszych. Szykuje nowy bardzo tani zestaw
Gastronomia
KFC zamyka ponad 100 lokali przez propalestyński bojkot
Gastronomia
McDonald’s ruszył z nową kampanią. Nie skierował jej do klientów