Adamczyk chciał wyłudzić pieniądze od TVP? Świrski: tych pieniędzy nie było

Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nie planowała przekazać komukolwiek pieniędzy z opłaty abonamentowej. Stoi temu na przeszkodzie podjęta w lutym uchwała o przekazaniu kwot abonamentowych do depozytu.

Publikacja: 03.04.2024 09:37

Michał Adamczyk

Michał Adamczyk

Foto: TVP/PAP/Jan Bogacz

— Nie jest prawdą że Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji miała planować przelanie na jakiekolwiek konto 100 milionów złotych. KRRIT zgodnie z uchwałą nr 40/2024 zapobiegającą wydatkowaniu środków z opłat abonamentowych na cele inne aniżeli ustawowe skierowała abonament do depozytu sądowego. — poinformował na swoim koncie w portalu X/Twitter Michał Świrski, Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.

Wspomniana przez Przewodniczącego KRRiT uchwała, podjęta przez Radę „wobec chaosu prawnego powstałego w jednostkach publicznej radiofonii i telewizji wywołanego decyzjami Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego (...) podjętymi z rażącym naruszeniem prawa, o rozwiązaniu spółek mediów publicznych, postawieniu ich w stan likwidacji, odwołaniu ich organów oraz powołaniu likwidatorów, braku prawomocnego zakończenia postępowań rejestrowych dotyczących likwidacji spółek będącymi jednostkami publicznej radiofonii i telewizji” zakładała przekazywanie środków, wypłacanych z opłat abonamentowych spółkom mediów publicznych, do depozytu sądowego.

Miesięczny limit darmowych artykułów został wyczerpany

Teraz 4 zł za tydzień dostępu!

Czytaj 46% taniej przez 4 miesiące

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Czytaj bez ograniczeń artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Samorząd
Krzyże znikną z warszawskich urzędów. Trzaskowski podpisał zarządzenie
Prawo pracy
Od piątku zmiana przepisów. Pracujesz na komputerze? Oto, co powinieneś dostać
Praca, Emerytury i renty
Babciowe przyjęte przez Sejm. Komu przysługuje?
Spadki i darowizny
Ten testament wywołuje najwięcej sporów. Sąd Najwyższy wydał ważny wyrok
Sądy i trybunały
Sędzia WSA ujawnia, jaki tak naprawdę dostęp do tajnych danych miał Szmydt