Sąd orzekł: nie wolno nazywać firmy Dom Development "patodeweloperem"

Sąd zabronił nazywania firmy Dom Development "patodeweloperem". Aktywista "Miasto Jest Nasze", nagłaśniający nieprawidłowości w działaniach firmy, ma przeprosić i wpłacić 5 tys. zł na fundację. Sprawą zajmuje się teraz sąd drugiej instancji.

Publikacja: 26.04.2024 10:46

Inwestycja firmy Dom Development na warszawskim Bemowie.

Inwestycja firmy Dom Development na warszawskim Bemowie.

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz

Koń, jaki jest, każdy widzi — z zastosowaniem tej reguły należy być jednak ostrożnym, gdy obserwujemy i komentujemy działania dewelopera. Oto bowiem, nawet jeśli zaobserwujemy nadużycia w działaniu dewelopera, możemy zostać ukarani za użycie słowa „patodeweloper” przy ich nagłaśnianiu. Tak zdecydował sąd w wyroku z końca 2023 roku, który ujawniony został przez Stefana Gardawskiego — pozwanego przez  firmę deweloperską aktywistę „Miasto Jest Nasze” — dopiero w ostatnich dniach. Jak doszło do wydania takiego orzeczenia?

Czytaj więcej

Patodeweloperka. Państwo podaruje inwestorom kilka dodatkowych miesięcy

Brak pozwolenia konserwatorskiego i nieprawidłowości to za mało, by być „patodeweloperem”?

Jest rok 2016. Miasto Warszawa sprzedaje działkę, stanowiącą część zabytkowego parku na Kamionkowskich Błoniach Elekcyjnych. Jak donosił działacz „Miasto Jest Nasze” Jan Mencwel, już wtedy miało dojść do pierwszej nieprawidłowości: firma Dom Development, która zakupiła działkę, nie uzyskała potrzebnego do rozpoczęcia prac budowlanych pozwolenia konserwatora zabytków — Błonia są bowiem wpisane do rejestru zabytków (jako „skwer Stanisława Augusta”, nr rej.: 1545/A z 21.06.1993). Warto tu wspomnieć, że zgodnie z art. 107d ust. 1 ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami, działania w ramach zabytku polegające m.in. na prowadzeniu robót budowlanych bez zgody konserwatora zabytków zagrożone są karą od 500 do 500.000 zł.

Po tym, jak sprawę nagłośniła organizacja „Miasto Jest Nasze” oraz jej działacz Stefan Gardawski, miasto nałożyło na firmę karę w wysokości niemal 37 milionów złotych. Kara została jednak uchylona — jak twierdzi Jan Mencwel — ze względów formalnych.

Do kolejnych nieprawidłowości miało dojść także w trakcie budowy — firma Dom Development postanowiła bowiem przeznaczyć zabytkową działkę na budowę osiedla mieszkaniowego. Pojawiły się m.in. zarzuty niezgodnego z umową wykorzystywania pasa drogowego przez firmę w roli zaplecza budowy. Po tym, jak sprawę nagłośniła organizacja „Miasto Jest Nasze” oraz jej działacz Stefan Gardawski, miasto nałożyło na firmę karę w wysokości niemal 37 milionów złotych. Kara została jednak uchylona — jak twierdzi Jan Mencwel — ze względów formalnych.

Pozew za nazwanie „patodeweloperem” i punktowanie naruszeń?

Wtedy jednak z ofensywą ruszyła firma Dom Development. Złożyła ona pozew o naruszenie dóbr osobistych przeciwko Stefanowi Gardawskiemu z „Miasto Jest Nasze”, który w swoich wypowiedziach wielokrotnie określał firmę mianem „patodewelopera”. Przedmiotem sporu były wpisy Gardawskiego w serwisie X/Twitter.

„Tak Dom Development 'remontuje' drogę publiczną. Deweloper został z tego tytułu zwolniony z opłaty na rzecz miasta, oszczędza w ten sposób ponad 200 tys. zł miesięcznie. Tymczasem po ogrodzonym publicznym terenie jeździ dźwig i buduje apartamenty po 23 tys. zł za mkw”.

„Podręcznikowy przykład niegospodarności, uspołeczniania kosztów i prywatyzacji zysków. To miasto należy do deweloperów, dla których ratusz miasta jest gotowy obchodzić przepisy, a ratusz dzielnicowy dopłacać im miliony do inwestycji. I to jeszcze w okresie ostrych cięć budżetu”.

Stefan Gardawski, aktywista "Miasto Jest Nasze" (wpisy w serwisie X/Twitter)

Ostatecznie, zgodnie z decyzją Sądu Okręgowego w Warszawie, Gardawski zmuszony będzie do usunięcia dwóch z trzech wpisów na temat firmy Dom Development. Ponadto, ma on przeprosić i wpłacić kwotę 5 tys. złotych na wskazaną fundację. Na ten moment sprawa toczy się jednak przed sądem drugiej instancji.

Sąd pierwszej instancji stwierdził, iż wpisy Gardawskiego naruszają dobra osobiste firmy. W uzasadnieniu przeczytać możemy, iż „wypowiedzi pozwanego godziły w renomę powoda, a ich konsekwencją mogła być faktyczna utrata przez nią (firmę Dom Development — przyp. red.) klientów i kontrahentów. Na skutek akcji pozwanego mogliby oni utracić zaufanie do powoda i nie nabywać jej produktów bądź nie współpracować z nią na płaszczyźnie handlowej”. Do sprawy odniósł się działacz organizacji „Miasto Jest Nasze” Jan Mencwel.

Czujecie? Stefan przez ujawnianie niewygodnych faktów o DD miał nieomal doprowadzić do upadku największego dewelopera w Polsce. Klienci byli o krok od zaprzestania kupowania jego mieszkań! Rzecz jasna apartamenty w inwestycji sprzedały się “na pniu” jeszcze przed końcem budowy.

Jan Mencwel, aktywista "Miasto Jest Nasze" (wpis w serwisie X/Twitter)

Sąd zabrania nazywania firmy „patodeweloperem”

To jednak nie wszystko. Sąd poruszył także kwestię użycia przez Gardawskiego określenia „patodeweloper” w stosunku do firmy Dom Development — o czym przeczytać także możemy w opublikowanym przez Mencwela fragmencie uzasadnienia.

„Odnosząc się do sformułowań dotyczących porównania działalności powoda do „patodeweloperki”, w ocenie Sądu, odbiór wskazanego pojęcia w opinii publicznej jest jednoznacznie negatywny. (...) Samo określenie patodeweloperka jest określeniem potocznym, używanym do opisywania inwestycji, które charakteryzują się uderzającymi na pierwszy rzut oka nieprawidłowościami w realizowaniu inwestycji budowlanych. Słowo patodeweloperka użyte w stosunku do powoda jest obraźliwe i nie znajduje żadnego uzasadnienia”. 

Sąd Okręgowy w Warszawie, uzasadnienie wyroku (fragment)

Co z tego wynika? Otóż: aktywista, który — jak twierdzi — wykrył i wypunktował nieprawidłowości w działaniu dewelopera, nie może nazywać go określeniem, które w języku potocznym dotyczy działającego nieprawidłowo dewelopera. Tak zdecydował sąd. O tym, czy ta linia zostanie utrzymana, zdecyduje zapewne sąd drugiej instancji.

Czytaj więcej

Nowe przepisy mają ukrócić patodeweloperkę. Zabraknie przez nie mieszkań?

Koń, jaki jest, każdy widzi — z zastosowaniem tej reguły należy być jednak ostrożnym, gdy obserwujemy i komentujemy działania dewelopera. Oto bowiem, nawet jeśli zaobserwujemy nadużycia w działaniu dewelopera, możemy zostać ukarani za użycie słowa „patodeweloper” przy ich nagłaśnianiu. Tak zdecydował sąd w wyroku z końca 2023 roku, który ujawniony został przez Stefana Gardawskiego — pozwanego przez  firmę deweloperską aktywistę „Miasto Jest Nasze” — dopiero w ostatnich dniach. Jak doszło do wydania takiego orzeczenia?

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Podatki
Nierealna darowizna nie uwolni od drakońskiego podatku. Jest wyrok NSA
Samorząd
Lekcje religii po nowemu. Projekt MEiN pozwoli zaoszczędzić na katechetach
Dane osobowe
Wyciek danych klientów znanej platformy. Jest doniesienie do prokuratury
Cudzoziemcy
Rząd wprowadza nowe obowiązki dla uchodźców z Ukrainy
Sądy i trybunały
Prokurator krajowy zdecydował: będzie śledztwo ws. sędziego Nawackiego