W Sejmie podczas obrad na salę plenarną wszedł Robert Bąkiewicz. Prowadząca obrady wicemarszałek Monika Wielichowska poprosiła go o wyjście. Później Bąkiewicz przedstawiał obywatelski projekt ustawy dotyczący mienia bezdziedzicznego.
Wulgarne wyzwiska, groźby oraz wzajemne wyciąganie sobie „brudów” w Prawie i Sprawiedliwości po zatwierdzeniu list kandydatów tego ugrupowania w wyborach do Parlamentu Europejskiego. „W centrali partii zaczęły dziać się wręcz dantejskie sceny” - podaje Onet.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas