Zuzanna Dąbrowska: Po co nam komisja śledcza ds. Pegasusa

Komisja ds. Pegasusa powinna być czymś więcej niż politycznym rewanżem na przeciwnikach nadużywających prawa. Musi przedstawić wnioski, które w przyszłości ochronią obywateli przed nowoczesną inwigilacją.

Aktualizacja: 18.01.2024 06:09 Publikacja: 18.01.2024 03:00

Producentem systemu szpiegowskiego Pegasus jest izraelska firma NSO Group.

Producentem systemu szpiegowskiego Pegasus jest izraelska firma NSO Group.

Foto: Tada Images - stock.adobe.com

Technologia się rozwija, a z nią metody inwigilacji. Kierunkowe mikrofony i „pluskwy” stosowane przez SB w latach 80. XX w. to pikuś w porównaniu z Pegasusem, który wdziera się w ludzkie życie, przetwarza informacje i zmienia ich treść. To nie tylko gwałt na prywatności, ale też kreowanie zachowań czy nękanie. Tak jak w przypadku byłego szefa CBA Pawła Wojtunika, którego córka usłyszała wiadomość: „Twój tata nie żyje, nie oddycha, dzwonię z jego telefonu”.

Przestrzeń do takich działań stworzyło nasze uzależnienie od smartfonów i nowych technologii. Ale to nie one są naszym wrogiem. Jest nim natomiast każda władza, która wykorzystuje je sprzecznie z prawem, w celu fabrykowania dowodów lub siania propagandy.

Czytaj więcej

Sejm powołał komisję śledczą do spraw Pegasusa. Czy będą w niej posłowie PiS?

Nie ma wątpliwości co do tego, że inżynierowie, koncerny informatyczne i giganci software’u nie powiedzieli jeszcze ostatniego ani nawet przedostatniego słowa w sprawie technik komunikacji, identyfikacji i inwigilacji ludzi. Wyjątkowo chętnie korzystają z tych technik rządy państw niedemokratycznych, które chcą wiedzieć wszystko o swoich obywatelach, szczególnie tych, którzy im się nie podobają. Chcą mieć szanse na stawianie im zarzutów, kompromitowanie ich i w efekcie eliminowanie z życia publicznego. W Chinach powszechnie płaci się już twarzą, co przy okazji skutecznie zapobiega nieposłuszeństwu. W Moskwie uczestnicy opozycyjnych demonstracji identyfikowani są przez systemy zamontowane w metrze.

Im mniej demokracji, tym większa pokusa. Dlatego praca sejmowej komisji ds. Pegasusa jest tak ważna. Komisja chce ocenić „legalność, prawidłowość, a także celowość zakupu oprogramowania Pegasus lub podobnych narzędzi i działań podjętych w tym celu przez władze w latach 2015–2023”. Tylko wyjaśnienie wszelkich okoliczności użycia tego systemu i ustalenie winnych przekroczeń prawa jest w stanie choć trochę ochronić obywateli przed powtórką i zapewnić, że kolejni zachłyśnięci władzą nad służbami politycy zastanowią się przy podpisywaniu decyzji mających na celu inwigilowanie i niszczenie opozycji, aktywistów czy prokuratorów.

PiS i Suwerenna Polska twierdzą, że wydały miliony na takie działania, bo chciały ścigać przestępców. Jak się okazuje, ta broń jest obosieczna.

Technologia się rozwija, a z nią metody inwigilacji. Kierunkowe mikrofony i „pluskwy” stosowane przez SB w latach 80. XX w. to pikuś w porównaniu z Pegasusem, który wdziera się w ludzkie życie, przetwarza informacje i zmienia ich treść. To nie tylko gwałt na prywatności, ale też kreowanie zachowań czy nękanie. Tak jak w przypadku byłego szefa CBA Pawła Wojtunika, którego córka usłyszała wiadomość: „Twój tata nie żyje, nie oddycha, dzwonię z jego telefonu”.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Michał Kolanko: „Zderzaki” paradygmatem polityki szefa PO, czyli europejska roszada Donalda Tuska
Komentarze
Izabela Kacprzak: Premier, Kaszub, zrozumiał Ślązaków
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Dlaczego Hołownia krytykuje Tuska za ministrów na listach do PE?
Komentarze
Estera Flieger: Uśmiechnięty CPK imienia Olgi Tokarczuk
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Wielka polityka zagraniczna, krajowi zdrajcy i złodzieje. Po exposé Radosława Sikorskiego