Krzysztof Kalicki: W ekonomii nie ma darmowych lunchów

Za 70 miliardów złotych rezerw na kredyty frankowe, które przy obecnych trendach rozstrzygnięć sądowych mogą wzrosnąć do 200 miliardów złotych, płaci całe społeczeństwo.

Publikacja: 18.04.2024 04:30

Doktor habilitowany Krzysztof Kalicki, profesor Akademii Leona Koźmińskiego

Doktor habilitowany Krzysztof Kalicki, profesor Akademii Leona Koźmińskiego

Foto: jerzy dudek

W czwartek 25 kwietnia Sąd Najwyższy ma zająć się pytaniami [dotyczącymi frankowych kredytów mieszkaniowych – red.], które prof. Małgorzata Manowska [I prezes SN – red.) postawiła pełnemu składowi SN ponad trzy lata temu. W tym czasie na większość z nich odpowiedział już Trybunał Sprawiedliwości UE (TSUE). Najciekawsze, że wśród tych pytań nie ma najważniejszego, można powiedzieć, fundamentalnego – o abuzywność umów dotyczących kredytów walutowych.

Od lat to zagadnienie jest skrzętnie omijane – zamiast poważnej dyskusji merytorycznej na temat rzetelności orzeczeń o abuzywności środowiska zainteresowane umorzeniem zobowiązań walutowych, wspierane przez niektóre instytucje państwowe, nieustannie prowadzą kanonadę przeciwko bankom, rzekomo w interesie konsumentów. Przemilcza się, że za niebagatelne korzyści odnoszone przez kredytobiorców walutowych (sięgające od kilkudziesięciu tysięcy złotych do nawet 2 milionów złotych i więcej) – w postaci umarzania przez sądy przeważającej części kredytu i przysparzanie nowych dochodów odsetkowych (naliczonych od umorzonych odsetek), płacą miliony zwykłych „złotowych” klientów banków. Praktycznie wszyscy, którzy uzyskują mniejsze dochody z depozytów i pokrywają rosnące koszty usług bankowych.

Kto płaci za frankowe rezerwy banków

W ekonomii nie ma darmowych lunchów i za stworzone już 70 miliardów złotych rezerw, które przy obecnych trendach rozstrzygnięć sądowych mogą wzrosnąć nawet do 200 miliardów złotych, płaci całe społeczeństwo. A w zasadzie najwięcej płacą ci, którzy mają mniejsze oszczędności złotowe i nie mieli okazji kupić nieruchomości z obecnie umarzanych kredytów walutowych. Zdaję sobie sprawę z ułomności interpretacyjnych średniej, ale policzmy: 200 miliardów złotych podzielone na 750 tysięcy kredytobiorców walutowych daje średnią wartość wzbogacenia się 266 tysięcy złotych bez podatku. Średni koszt, który poniesie każdy z 30 milionów klientów banków, to około 6,7 tysięcy złotych. Ponieważ tworzenie rezerw rozkłada się na lata, społeczeństwo nie dostrzega tego ekonomicznego obciążenia.

Czy jest zatem prawdą twierdzenie wielu sędziów, części prawników, a nawet urzędników państwowych, od których oczekuje się bezstronności, że sądy tylko bronią konsumentów? Których konsumentów? Wąskiej grupy stosunkowo zamożniejszych klientów kosztem trzydziestomilionowej masy?

Aby lepiej uzmysłowić skalę skutków ekonomicznych transferów z banków (a właściwie reszty społeczeństwa) do walutowiczów, wystarczy porównać ją z 268 miliardami złotych, które w formie dotacji i preferencyjnych pożyczek mają napłynąć do Polski w ramach KPO, który traktowany jest z największą uwagą przez społeczeństwo i polityków, bez mała jak plan Marshala. Zatem równowartość nawet trzech czwartych KPO ma być wytransferowana do jednej, stosunkowo wąskiej, w większości dobrze sytuowanej grupy kredytobiorców? Utrata tych kapitałów przez banki w ramach nowej doktryny orzeczniczej ostatnich lat oznacza ograniczenie zdolności do kredytowania przez polski sektor bankowy w kolejnych latach o co najmniej 2 biliony złotych.

Spór o  dyrektywę 93/13

Padają ciekawe tezy ze strony ludzi, którzy w poprzednim systemie politycznym tak kształtowali paradygmat orzeczniczy, a niektórzy go nawet dalej kontynuują. Uważają oni, że system powinien mieć charakter europejski i w związku z tym w sprawach konsumenckich to de facto sędzia, który orzeka w sprawie, gdzie uczestnikiem jest konsument, powinien zawsze zastosować interpretację zgodną z dyrektywą 93/13 (dyrektywa Rady 93/13/EWG z 5 kwietnia 1993 r. w sprawie nieuczciwych warunków w umowach konsumenckich). Dlatego że z urzędu jest zobowiązany do dokonania oceny abuzywności postanowień umowy. Ale czy sędzia może dokonywać swobodnej interpretacji, wbrew celom zapisanym w dyrektywie, przy nieprecyzyjnych zapisach kryteriów abuzywności i wskazanych w załączniku dyrektywy wyjątków odnoszących się do rynków finansowych? Czy w naszym kraju z uwagą i zrozumieniem, jak funkcjonują rynki, czyta się treść dyrektywy 93/13 łącznie z załącznikami? Mam wątpliwości. Kardynalnym fałszem interpretacyjnym jest twierdzenie, że celem dyrektywy 93/13 jest surowe karanie banków. Jest wprost przeciwnie – w preambule zapisano przywrócenie równości stron i odwołanie się do rynku. To nie ma być okazja do zemsty i de facto zbliżonego do darmowego rozdawania przez sądy pieniędzy i mieszkań na koszt innych grup społecznych bez podstawy ustawowej.

Dyrektywa mówi wprost o ochronie konsumentów, ale nie kosztem innych grup społecznych, i wskazuje, że ma na celu: zapobieganie zakłóceniom konkurencji pomiędzy sprzedawcami i dostawcami (zakłócaniu równowagi i swobody rynkowej między bankami i kredytobiorcami), zapobieganie znacznym rozbieżnościom (kursy rynkowe nie wykazywały i nie wykazują znacznych rozbieżności). W Europie Zachodniej nikt nie podważa kursów walutowych i tabel kursowych, ale w Polsce wytworzono sprzeczną z dyrektywą 93/13 tezę o abuzywności kursów walutowych i tabel kursowych. A nawet, wbrew ustawom, interpretowanie kredytów walutowych jako złotowych.

Celem dyrektywy jest ochrona konsumentów przed jednostronnymi standardowymi umowami i nieuczciwym wyłączaniem z umów podstawowych praw. W uzasadnieniach wyroków nie wskazuje się ani na jednostronność i standardowość umów, ani na naruszenie praw podstawowych. To, co pojawia się w odniesieniu do kredytów walutowych, tworzy wrażenie, że to wobec sektora bankowego coraz głębiej wyłącza się prawa podstawowe poprzez standaryzację interpretacji (dodam, błędnej ekonomicznie) i automatyzację wyroków (co wymagałoby odrębnej i szerszej dyskusji) .

Istotny załącznik do dyrektywy

Interpretując dyrektywę, pomija się w orzecznictwie załącznik dyrektywy 93/13 do artykułu 3 ust 3. Dyrektywa wskazuje w załączniku, jakie warunki lub zapisy mogą być uznane za nieuczciwe – w szczególności zapisy załącznika g.j.l odnoszące się do umożliwienia sprzedawcy lub dostawcy według własnego uznania jednostronnej zmiany warunków bez uzasadnionego powodu wymienionego w umowie, umożliwienie sprzedawcy towarów lub dostawcy usług podwyższenia cen bez zapewnienia konsumentowi prawa do unieważnienia umowy, jeśli w obu przypadkach cena jest zbyt wysoka w stosunku do cen obowiązujących w chwili zawarcia umowy.

Autorzy dyrektywy 93/13, mając świadomość, że odnosi się ona do specyfiki obrotu detalicznego i dostrzegając specyfikę rynków finansowych, w tym rynku walutowego, wprost i bez wątpliwości uznają, że abuzywne nie mogą być warunki, zgodnie z którymi dostawca usług finansowych zastrzega sobie prawo do zmiany stopy procentowej płaconej przez konsumenta lub jemu należnej albo zmiany wysokości opłat za inne usługi finansowe bez wcześniejszego powiadomienia, o ile istnieje uzasadniona przyczyna takiego postępowania. Pod warunkiem że dostawca usług będzie zobowiązany do jak najszybszego powiadomienia o tym drugiej strony umowy, która uzyska prawo do niezwłocznego rozwiązania umowy (co standardowo czyniły banki, informując o kolejnych spłatach rat lub odsetek i o kursie walutowym).

Analogicznie w przypadku usług finansowych dyrektywa 93/13 nie stosuje wspomnianych klauzul g), j) i l) do:

– transakcji w obrocie papierami wartościowymi, instrumentami finansowymi lub innymi produktami, lub usługami, których cena związana jest ze zmianami notowań giełdowych indeksu lub stopy rynku finansowego, nad którymi sprzedawca czy też dostawca nie ma żadnej kontroli;

– umowy kupna lub sprzedaży walut obcych, czeków podróżnych lub międzynarodowych przekazów pieniężnych wystawionych w walucie obcej.

Trzeba mieć dużo złej woli, aby pomijać w interpretacji wyroków, że w przypadku umów kredytowych dostawca usług finansowych może zastrzec sobie zmiany stóp procentowych, cen innych usług finansowych (w tym wymiany walut) wynikających z indeksów lub stóp rynku finansowego. Tam, gdzie dostawca nie ma żadnej kontroli i wprost stosuje się takie rozwiązania w odniesieniu do kupna i sprzedaży walut, co pomijają lub fałszywie interpretują prawie wszystkie uzasadnienia wyroków w tzw. nowym paradygmacie orzeczniczym.

Unik TSUE

Zwolennicy hamowania dyskusji dotyczącej abuzywności klauzul w umowach kredytowych twierdzą, że nie można pozbawić konsumentów w praktyce możliwości dochodzenia tych uprawnień, które daje im dyrektywa 93/13 i interpretacja, którą nadaje jej TSUE. Czy rzeczywiście jesteśmy związani z jednej strony stanem prawnym ukształtowanym przez TSUE, a z drugiej – całkowitą blokadą sądów?

TSUE nigdy nie potwierdził, że to, co w większości polskie sądy uznają za abuzywne, jest abuzywne. TSUE wykonał unik, orzekając o implikacjach, jeżeli polski sąd uznał klauzulę za abuzywną. A jeżeli interpretacje abuzywności w większości polskich sądów będą istotnie podważane ze względu na ich sprzeczność ze stanem faktycznym? Czy to może spowodować głębszą refleksję i powrót do doktryny orzeczniczej sprzed kilkunastu lat (sprzed 2010 r.) respektującej umowy zgodnie z ich duchem i ekonomicznym rozsądkiem oraz sensem ochrony konsumentów wedle celu dyrektywy 93/13?

W Polsce polityka i propaganda oraz naciski lobby jednej grupy kredytobiorców odwróciły w ostatnich latach wektory tej dyrektywy. Rozumiem, że z punktu widzenia interesów beneficjentów bieżącego orzecznictwa nie warto zastanawiać się nad prawdziwością argumentów, a celem jest jak najszybszy transfer pieniądza od całego społeczeństwa do kilkuset tysięcy kredytobiorców walutowych. Najlepiej bez żadnych dyskusji.

CV

Doktor habilitowany Krzysztof Kalicki jest profesorem Akademii Leona Koźmińskiego. Przez wiele lat pracował jako wykładowca w Katedrze Finansów Międzynarodowych SGH. W przeszłości m.in. wieloletni prezes Deutsche Bank Polska.

W czwartek 25 kwietnia Sąd Najwyższy ma zająć się pytaniami [dotyczącymi frankowych kredytów mieszkaniowych – red.], które prof. Małgorzata Manowska [I prezes SN – red.) postawiła pełnemu składowi SN ponad trzy lata temu. W tym czasie na większość z nich odpowiedział już Trybunał Sprawiedliwości UE (TSUE). Najciekawsze, że wśród tych pytań nie ma najważniejszego, można powiedzieć, fundamentalnego – o abuzywność umów dotyczących kredytów walutowych.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO