Pisze, że nie mogli się ogłosić Azjatami czy Afrykańczykami uzasadniając, że „europejskość była niezbywalna, jak grzech pierworodny. A teraz przynależność do Europy i status Europejczyka ma być aktem woli. W powszechnym głosowaniu polscy Europejczycy mają się sami określić. Czy są w Europie w określonym momencie jej dziejów, czy też są poza Europą. Gdzie indziej. Tylko nie wiadomo gdzie. Zdaje się, że przy podejmowaniu decyzji europejskość w najszerszym znaczeniu małą odgrywa rolę. Ludzie kalkulują. Jedni się zastanawiają, czy jako Europejczycy z wyboru dostaną tyle, żeby starczyło na bełta, ambitniejsi zaś rozważają, czy na Europie da się tyle zarobić, co na lekarstwach".