Leszek Miller: Znów jest zainteresowanie Polską

Chciałbym dalszego pogłębiania integracji, bo to, co do tej pory osiągnięto, to za mało – Leszek Miller, eurodeputowany i były polski premier.

Publikacja: 30.04.2024 04:30

Leszek Miller: Znów jest zainteresowanie Polską

Foto: Karol Makurat/REPORTEr

16 kwietnia 2003 r. został podpisany w Atenach traktat akcesyjny. Pan był jedną z osób, które złożyły pod nim podpis. Jak pan wspomina ten moment?

To było bardzo poruszające wydarzenie, które zgromadziło polityczną śmietankę Europy. Wybrano bardzo dobre miejsce u podnóża Akropolu w Grecji, chociaż przez myślano też o Rzymie. Kiedy wspominam wydarzenia, w których uczestniczyłem, tamto popołudnie w Atenach miało dla mnie największe znaczenie.

Poprzedzające to wydarzenie negocjacje akcesyjne nie były łatwe.

Musieliśmy negocjować w 31 zespołach tematycznych i dostosowywać polskie prawo do standardów unijnych. Wykonano ogromną pracę – najpierw rząd, a później parlament, który przyjmował nowe ustawy albo nowelizował już istniejące. Wysiłek był olbrzymi. Poza tym ogromny wysiłek włożyli negocjatorzy, którzy ze strony Unii mieli przed sobą twardych partnerów. Trzeba było ich przekonać, że nasze propozycje są w zgodzie z unijnymi normami.

Czytaj więcej

Sondaż: Polacy nadal chcą Unii Europejskiej. Większość przeciw wprowadzeniu euro

Które z negocjowanych punktów były najtrudniejsze?

Na koniec negocjacji, 13 grudnia 2002 w Kopenhadze, zostawiliśmy pięć ważnych problemów. Zaczynając od przepływów finansowych – brakowało nam co najmniej miliard euro i musieliśmy te pieniądze zdobyć – poprzez możliwości obrotu ziemią, kwoty mleczne, dopłaty bezpośrednie, aż po kwalifikacje polskich pielęgniarek. Najtrudniejsze były trzy pierwsze punkty.

Sprawa obrotu ziemią wywoływała wiele emocji.

Były dwa mity, które karmiły się sobą. Polacy obawiali się, że jeżeli będzie można kupować ziemię w Polsce, to przyjadą bogaci Niemcy i ją wykupią. W Niemczech z kolei mówiono, że polscy pracownicy rzucą się na niemiecki rynek pracy. Potem po latach okazało się, że oba nie są prawdziwe. Ale oba służyły walce politycznej.

1 maja 2004 r. Polska weszła do Unii Europejskiej. Czy pamięta pan tamtą noc?

Oczywiście. Byłem wówczas na placu Piłsudskiego, gdzie odbywała się uroczystość związana z wciągnięciem flagi unijnej. A następnego dnia rano poleciałem na trójkąt polsko-czesko-niemiecki, gdzie spotkałem się z premierem Czech i kanclerzem Niemiec i tam, przechodząc przez granice, spotykaliśmy się z ludźmi i wspólnie cieszyliśmy się z faktu, że możemy swobodnie te granice przekraczać. Po południu polecieliśmy do Dublina, gdzie odbywała się formalna uroczystość przyjęcia dziesięciu krajów do Unii Europejskiej.

Czy pana zdaniem Polacy w 2004 r. rozumieli, co znaczy wstąpienie do UE?

Doskonale to rozumieli, o czym świadczy fakt, że w referendum akcesyjnym za przystąpieniem do UE opowiedziało się 77 proc. Polaków, a frekwencja wynosiła prawie 58 proc.

Czytaj więcej

Bogusław Chrabota: Na 20 lat Polski w Unii

Czy pana zdaniem dziś w Polsce powiększa się grono eurosceptyków?

Eurosceptycy byli zawsze. Pamiętam, że gdy jeździliśmy po kraju, prosząc Polaków o udział w referendum, na każdym spotkaniu była obecna grupa takich osób – głównie z Ligi Polskich Rodzin – którzy atakowali idee wejścia Polski do UE.

Co ciekawe, dziś słyszymy te same zdania, słowa. Jest silny front antyunijny i nikt tych osób nie przekona. Oni nie są w stanie przyjąć rozsądnych, popartych liczbami argumentów.

Ktoś cały czas eurosceptyzm podsyca?

Ostatnie osiem lat to bezustanny atak na Unię Europejską ze strony PiS. To była przecież „wyimaginowana wspólnota”, a o fladze mówiono „unijna szmata”. Powtarzano, że UE nam więcej zabiera, niż daje, zabiera suwerenność. To były tendencje reprezentowane przez partię rządzącą i nie mogły nie pozostawić śladu.

Jak ostatnie osiem lat odbierane było w Parlamencie Europejskim? Jakie pan ma tu doświadczenia?

Pięć lat temu, kiedy mówiono o Polsce, reakcją było zaniepokojenie pomieszane ze współczuciem. W ubiegłym roku, jeszcze przed wyborami, nikt się już nie chciał Polską zajmować. Nie wierzono, że coś się może zmienić. I dopiero po wyborach znów pojawiło się zainteresowanie.

Czytaj więcej

Anna Słojewska: Dojrzewanie z Polską w Unii Europejskiej

Jak bardzo obniżyła się pozycja Polski w Europie? Jest szansa na jej odbudowanie?

Zbliża się okres prezydencji Polski. Jeśli wystąpimy z ciekawymi propozycjami, to zrobimy kolejny krok do przodu. Ale nasza pozycja hamowana jest tym, że nie jesteśmy w strefie euro. Kraje spoza strefy euro są traktowane jako kraje drugiej kategorii.

Jak pan ocenia nasze 20 lat w UE?

Pozytywnie, zaczynając od kwestii gospodarczych czy transferów finansowych. Polska w tym czasie otrzymała prawie 250 mld euro, inwestycje zagraniczne podniosły nasze PKB o 3,4 proc., dwie trzecie inwestycji realizowanych przez samorządy były z udziałem środków UE, byliśmy największym beneficjentem Funduszu Spójności.

To widać po nowych drogach, wyremontowanych miastach. Polska się zmieniła, ale także pod względem mentalności ludzi. Mnóstwo młodych studiuje za granicą, ludzie wyjeżdżają, pracują za granicą, osiedlają się. Polska jest innym krajem.

Czego by pan Polsce życzył na najbliższe lata w UE?

Życzyłbym Polsce, by nowe władze były aktywne w umacnianiu idei UE, by opowiadały się za pogłębieniem integracji europejskiej. Bo to, co do tej pory osiągnięto, to za mało. I żeby powstał plan wejścia do euro. Bo do tego zobowiązaliśmy się w Atenach. Nie ma tylko daty – tę przedstawi polski rząd.

16 kwietnia 2003 r. został podpisany w Atenach traktat akcesyjny. Pan był jedną z osób, które złożyły pod nim podpis. Jak pan wspomina ten moment?

To było bardzo poruszające wydarzenie, które zgromadziło polityczną śmietankę Europy. Wybrano bardzo dobre miejsce u podnóża Akropolu w Grecji, chociaż przez myślano też o Rzymie. Kiedy wspominam wydarzenia, w których uczestniczyłem, tamto popołudnie w Atenach miało dla mnie największe znaczenie.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
20 lat Polski w UE
Jędrzej Bielecki: Dzięki USA i Niemcom wróciliśmy do Europy
20 lat Polski w UE
Ursula von der Leyen: Nie ma już starych i nowych Europejczyków
20 lat Polski w UE
Ogromne wsparcie dla polskich podmiotów na innowacje
Materiał partnera
Ceny polis samochodowych będą rosnąć
Materiał partnera
Przed nami kolejne lata wspólnych sukcesów w UE