Aleksandra Ptak-Iglewska: Rolnicy dalej głosują na skansen, czyli politykę PiS

Ponad połowa rolników zagłosowała w wyborach samorządowych na polityków Prawa i Sprawiedliwości. Choć to PiS przez ostatnich osiem lat wyrządził najwięcej szkód polskiej wsi.

Publikacja: 08.04.2024 18:03

Aleksandra Ptak-Iglewska: Rolnicy dalej głosują na skansen, czyli politykę PiS

Foto: PAP/Darek Delmanowicz

Ponad połowa mieszkańców wsi — 57 proc. - zagłosowała w wyborach samorządowych na Prawo i Sprawiedliwość, według danych z badania exit poll przeprowadzonego przez Ipsos. Na Trzecią Drogę 15 proc., a na Koalicję Obywatelską jedynie 9,6 proc. Tej ostatniej po piętach w wiejskim środowisku depcze Konfederacja, która zdobyła 9,3 proc. głosów. Można ten wynik rozumieć następująco: polska wieś chce tylko wystawiać rachunki i nie rozumie, że największe szkody wyrządził jej PiS przez osiem lat swoich rządów. Ale można również następująco: jeśli nie zostanie przeprowadzona gruntowna reforma dopłat bezpośrednich dla rolników z budżetu Unii Europejskiej, polskie rolnictwo będzie wciąż osuwać się na równi pochyłej. Reforma, która wspierałaby mieszkańców wsi będących rolnikami, którzy inwestują w swoje gospodarstwa i produkcję żywności, a nie są rolnikami tylko dla dopłat, ulg podatkowych i niskich składek w KRUS. 

Czy protesty rolnicze „ustawiły” wynik wyborów samorządowych na wsi?

Patrząc na preferencje polityczne polskiej wsi, można dojść do wniosku, że Polska jest krajem, w którym bardziej opłaca się problemy wywoływać, niż je rozwiązywać. Kryzys w rolnictwie jest przecież autorskim dziełem rządów Prawa i Sprawiedliwości. To przecież nikt inny, jak minister rolnictwa z PiS radził rolnikom czekać i nie sprzedawać zboża, gdy jego ceny biły kolejne rekordy. Wielu posłuchało, a ceny... spadły. To przecież nikt inny, jak minister rolnictwa z PiS nie potrafił przez kilkanaście miesięcy rozwiązać problemu importu zboża z Ukrainy. To, co politycy z PiS przez osiem lat byli w stanie zaoferować polskim rolnikom, to kolejne dopłaty lub interwencyjne skupy wszystkiego, gdy ziemia zaczynała się palić pod nogami rządzących. A właściwie, poparcie dla PiS na wsi. 

Czytaj więcej

Na wsi tylko nieliczni żyją z roli. Wiele gospodarstw funkcjonuje na papierze

Dlaczego wieś - w większości — głosuje na Prawo i Sprawiedliwość

Polska wieś jest dziś na państwowej kroplówce, do której podłączył ją PiS. Mało kto już faktycznie żyje tam z upraw i hodowli, ale dopłaty dostaje... 1,3 mln rolników, bo tyle mamy gospodarstw rolnych. Jedynie 400 tys. gospodarstw ma przychody pochodzące co najmniej w połowie z rolnictwa. Pozostali — 900 tys. gospodarstw — traktują UE jak bankomat z prawdziwego zdarzenia. Trudno mówić w tej sytuacji o potencjale wzrostu polskiego rolnictwa, bo na to musiałyby być pieniądze. Pieniądze, które musiałyby być przeznaczone na inwestycje, a nie na bieżące wydatki na życie. PiS zresztą w tym bardzo pomógł, przesuwając jeszcze więcej funduszy z części inwestycyjnej, do tej, z której wypłacane są dopłaty bezpośrednie. 

Rolnicy to dziś grupa społeczna, nie polityczna siła lub zwarty i jednolity ruch chłopski. Mają w swojej masie wręcz sprzeczne interesy: jedni potrzebują inwestycji, inni chcą zasiłków; jedni patrzą w przyszłość, a inni w przeszłość. Tylko, że gdy politycy jedynie płacą rolnikom za odgrywanie swych ról w rolniczym skansenie, a nie budują nowoczesnych terminali zbożowych na granicy z Ukrainą lub nie pomagają budować nowoczesne gospodarstwa, które będą produkowały żywność w zgodzie z wymogami zmieniającego się świata, wciąż będziemy szantażować Komisję Europejską widmem niestabilnego regionu.

Na rozkład poparcia wśród partii politycznych na wsi można więc spojrzeć następująco: nie wygrał PiS, a partia, która obiecuje największe dopłaty bezpośrednie. A, że one tylko konserwują stare sposoby prowadzenia gospodarstw, że prowadzą do ich rozdrobnienia (bo gospodarzom nie opłaca się sprzedawać ziemi, ale uprawiać jej też nie chcą), to już inna sprawa. To, że szara strefa dzierżawy ziemi rolnej ma się dobrze (na „gębę”, aby nie stracić dopłat), to też inna sprawa. Ale to, że w Polsce mamy bardzo niską efektywność rolnictwa – 8 proc. zatrudnionych generuje 3 proc. PKB — to już nasza wspólna sprawa. Prawie 600 tys. rolników utrzymuje się głównie z pracy poza rolnictwem. Gospodarstw o powierzchni do 10 ha jest blisko milion, czyli 74 proc. wszystkich. Tymczasem, biznesowego sensu gospodarstwo nabiera od 50 hektarów. 

Czytaj więcej

Sondaż: Polacy zdecydowanie popierają protesty rolników. Są dwa główne powody

Dlaczego dopłaty są ważniejsze od budżetu na inwestycje? Gdzie jest terminal zbożowy?

Co z tego wynika? Że na wsiach dochody z rolnictwa przestają mieć tak wielkie znaczenie, by dla większości głosujących wyborców ważne były inwestycje czy modernizacja. Ale każdy ceni dodatkowe do pensji źródło dochodów z dopłat, choćby produkcji rolnej wcale nie wspierały.

I tak znów polska wieś będzie kolejne lata stać w miejscu. W przeciwieństwie do innych. Rumunia — po dwóch latach wojny w Ukrainie – wybudowała autostrady i rozbudowała port w Konstancy, a Polska właśnie zawiesiła przetarg na budowę terminala zbożowego w Gdyni. Choć już dwa lata temu liczono, że powstanie w półtora roku...

Efekt? Niemcy mają terminal, do którego przypływają masowce po 50 tys. ton, Rotterdam go ma, Odessa go ma, nawet malutka Litwa ma liczącą się Kłajpedę, a Polska, klasycznie, zostaje z mocarstwowymi marzeniami, pisanymi palcem na niskiej jakości ziemi ornej.

Ponad połowa mieszkańców wsi — 57 proc. - zagłosowała w wyborach samorządowych na Prawo i Sprawiedliwość, według danych z badania exit poll przeprowadzonego przez Ipsos. Na Trzecią Drogę 15 proc., a na Koalicję Obywatelską jedynie 9,6 proc. Tej ostatniej po piętach w wiejskim środowisku depcze Konfederacja, która zdobyła 9,3 proc. głosów. Można ten wynik rozumieć następująco: polska wieś chce tylko wystawiać rachunki i nie rozumie, że największe szkody wyrządził jej PiS przez osiem lat swoich rządów. Ale można również następująco: jeśli nie zostanie przeprowadzona gruntowna reforma dopłat bezpośrednich dla rolników z budżetu Unii Europejskiej, polskie rolnictwo będzie wciąż osuwać się na równi pochyłej. Reforma, która wspierałaby mieszkańców wsi będących rolnikami, którzy inwestują w swoje gospodarstwa i produkcję żywności, a nie są rolnikami tylko dla dopłat, ulg podatkowych i niskich składek w KRUS. 

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?