Ryczałt od dochodów spółek, zwany estońskim CIT, to bardzo atrakcyjna forma opodatkowania. Ma jednak swoje ograniczenia, których fiskus pilnuje bardzo skrupulatnie. Ma rację, gdy chodzi o aporty, co potwierdził niedawno Wojewódzki Sąd Administracyjny we Wrocławiu.
Do skorzystania z estońskiego CIT podatnik musi spełnić określone warunki
Sprawa dotyczyła spółki komandytowej, do której miało zostać wniesione całe przedsiębiorstwo. We wniosku o interpretację wyjaśniła, że jej komplementariusz prowadzi jednoosobową działalność, w której funkcjonuje obiekt sportowy. Komplementariusz zamierza wprowadzić do niej całość prowadzonego przez siebie przedsiębiorstwa.
Spółka tłumaczyła, że obiekt sportowy wymaga dużych inwestycji, a komplementariusz spłaca wieloletni kredyt bankowy. Dlatego chciałaby przejść na estoński CIT. Sama nie widziała przeszkód. Dlatego chciała potwierdzenia, że po wniesieniu aportem całości przedsiębiorstwa komplementariusza do istniejącej spółki komandytowej ta ma prawo do wyboru estońskiego CIT w roku, w którym do tego doszło.
Fiskus jednak takiej możliwości nie widział. Podkreślił, że aby móc wybrać ryczałt od dochodów spółek, podatnik musi spełnić warunki określone w przepisach. A te – trwale bądź czasowo – wyłączają wprost niektóre kategorie podatników z preferencji. I tu fiskus wskazał na art. 28k ust. 1 pkt 6 lit. b ustawy o CIT. Zgodnie z tym przepisem nieuprawnieni do ryczałtu są podatnicy, którzy m.in. wnieśli tytułem wkładu do innego podmiotu, w tym na poczet kapitału, uprzednio prowadzone przez siebie przedsiębiorstwo. Wyłączenie stosuje się w roku podatkowym wniesienia oraz w bezpośrednio po nim następującym, nie krócej niż przez 24 miesiące. Zdaniem urzędników to ograniczenie nie dotyczy wyłącznie wnoszących wkład niepieniężny na poczet kapitału.
Czytaj więcej
Nie zawsze trzeba czekać dwa lata od wkładu w naturze, by korzystać z ulgi.