Sejm o podwyżkach w szkole

Dyskusja o kolejnych podwyżkach w szkole pozwala odwrócić uwagę od tego, że te obecne są niższe niż obiecane 1500 zł.

Publikacja: 26.01.2024 03:00

25 stycznia posłowie zajmowali się m.in.  obywatelskim projektem ustawy o Karcie Nauczyciela

25 stycznia posłowie zajmowali się m.in. obywatelskim projektem ustawy o Karcie Nauczyciela

Foto: PAP/Marcin Obara

Na sali sejmowej zapanowała zgoda. Nagle wszyscy jednym głosem zaczęli mówić o tym, że należy podwyższyć pensje nauczycieli, a ich wysokość powiązać z przeciętnym wynagrodzeniem. Pełna zgoda polityków zdumiewa tym bardziej, że obywatelski projekt ustawy zakładającej taką zmianę leżał w sejmowej zamrażarce od 2021 roku.

– Na pensje nauczycieli wpływ ma przede wszystkim wynagrodzenie zasadnicze, natomiast w Polsce ciągle mówi się o średnim – zwracał uwagę, uzasadniając projekt nowelizacji Karty nauczyciela, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz. I tłumaczył, że na średnie składają się wszystkie dodatki i nagrody, które nauczyciel otrzymuje. – Nie ma w Polsce ani jednego nauczyciela, który by otrzymywał średnie wynagrodzenie. Nikt przecież co miesiąc nie otrzymuje nagród jubileuszowych ani odpraw emerytalnych. A one także wchodzą do średniej – tłumaczył związkowiec.

Czytaj więcej

Wiemy, ile po podwyżkach zarobią nauczyciele

Lata w zamrażarce

Procedowany w Sejmie projekt nieco się zdezaktualizował. Przez lata zmieniła się prawna rzeczywistość, np. nie ma już czterech, a są trzy stopnie awansu zawodowego. Inne są też podawane stawki, ale ponieważ projekt odwołuje się do przeciętnego wynagrodzenia procentowo, bardzo łatwo go uaktualnić. Wnioskodawcy zaproponowali, by nauczyciel mianowany zarabiał 125 proc. średniej krajowej, dyplomowany – 155 proc. Nauczyciela początkującego w projekcie nie ma, ale miałby on zarabiać mniej więcej tyle, co średnia.

Ile to by było? To ok. 6,5 tys. dla rozpoczynających pracę, 8 tys. dla nauczycieli mianowanych i ok. 11 tys. dla dyplomowanych. – Stać nas na to, by nauczycielom płacić normalnie – mówiła w Sejmie Dorota Olko, posłanka Lewicy.

Lewica od początku wspierała ZNP w przygotowaniu projektu ustawy i cały czas podkreśla, że uchwalone obecnie podwyżki w wysokości 30–33 proc. to pierwszy krok w kierunku podniesienia wynagrodzeń w szkołach. Ale też inne kluby poselskie, w tym niekwapiący się przez lata do tych zmian PiS, opowiedziały się za dalszym procedowaniem ustawy w komisji. Jeśli przepisy zostałyby uchwalone, te rozwiązania mogłyby wejść w życie w 2025 r.

Pokrętne naliczanie

ZNP tłumaczy, że wprowadzenie nowego systemu wynagradzania w szkole uprości zasady naliczania płac nauczycielom – dziś wielu z nich nie rozumie, z czego konkretnie wynika wysokość ich pensji. Powiązanie ze średnią wykluczyłoby coroczne walki o podwyżki.

Czy zmiana zasad jest realna? PiS taki mechanizm obiecał w porozumieniu podpisanym z oświatową Solidarnością przed strajkiem nauczycieli w 2019 r., co spowodowało, że „S” wycofała się ze strajku. To dało partii wówczas rządzącej paliwo do niereagowania na żądania strajkujących. Zobowiązanie to nigdy nie zostało wykonane.

Czytaj więcej

Nowacka o wycofaniu prac domowych. "Konsultowane przede wszystkim z młodzieżą"

Po tę obietnicę i obywatelski projekt sięgnęła teraz obecna koalicja rządząca, gdy okazało się, że zaplanowane podwyżki nie spełniają obietnicy wyborczej KO. Donald Tusk podczas kampanii wyborczej zapewniał, że będzie to 30 proc., ale nie mniej niż 1500 zł do pensji zasadniczej. Tymczasem okazało się, że ta kwota odnosi się do pensji średniej, wskaźnika wyjątkowo znienawidzonego przez nauczycieli. Pomimo obecnych wysokich jednak podwyżek nauczyciele zareagowali gniewem.

Pierwsze czytanie obywatelskiego projektu to próba uspokojenia nastrojów w oświacie. Może się to udać, ale tylko pod warunkiem, że sejmowe prace nad nim nie będą trwały zbyt długo.

Na sali sejmowej zapanowała zgoda. Nagle wszyscy jednym głosem zaczęli mówić o tym, że należy podwyższyć pensje nauczycieli, a ich wysokość powiązać z przeciętnym wynagrodzeniem. Pełna zgoda polityków zdumiewa tym bardziej, że obywatelski projekt ustawy zakładającej taką zmianę leżał w sejmowej zamrażarce od 2021 roku.

– Na pensje nauczycieli wpływ ma przede wszystkim wynagrodzenie zasadnicze, natomiast w Polsce ciągle mówi się o średnim – zwracał uwagę, uzasadniając projekt nowelizacji Karty nauczyciela, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz. I tłumaczył, że na średnie składają się wszystkie dodatki i nagrody, które nauczyciel otrzymuje. – Nie ma w Polsce ani jednego nauczyciela, który by otrzymywał średnie wynagrodzenie. Nikt przecież co miesiąc nie otrzymuje nagród jubileuszowych ani odpraw emerytalnych. A one także wchodzą do średniej – tłumaczył związkowiec.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Marcin Mastalerek o Donaldzie Tusku: My wiemy, że on jest prorosyjski
Polityka
PiS, KO i Lewica rzucają poważne siły na wybory do europarlamentu. Dlaczego?
Polityka
Sondaż: Kto wygra wybory do PE? Polacy wskazują wyraźnego faworyta
Polityka
„Nie chcemy polexitu, tylko reformy Unii Europejskiej”. Konwencja wyborcza PiS
Polityka
Rada ministrów na śmieciówkach. Jak zarabiali członkowie rządu w zeszłym roku?